Reklama
Rozwiń

Partie jednoosobowego kierownictwa

– Mamy partie autorskie, bo nie twierdzę, że wodzowskie, ale autorskie, partie jednoosobowego kierownictwa. I to jest raczej standardem, że zaplecze polityczne dowiaduje się o ważnych decyzjach z telewizji. I mówię to bez ironii – zapewniał Kazimierz Michał Ujazdowski we wtorek w TVN 24.

Publikacja: 18.09.2008 22:53

Analiza systemu partyjnego w naszym kraju dokonana przez byłego ministra kultury sprowokowała mnie do przeprowadzenia własnych badań, całkowicie niezależnych od polityków i naukowych metod. Zacznijmy od największej partii opozycyjnej. To nieprawda, że zaplecze Prawa i Sprawiedliwości o wszystkim dowiaduje się z telewizji, bo z radia. Jednoosobowe kierownictwo najchętniej występuje bowiem w "Sygnałach dnia". Jarosław Kaczyński telewizji nie lubi, a jedną nawet bojkotuje. Gdy już pojawi się na publicznej wizji, tak jak w środowych głównych "Wiadomościach", to oświadcza jedynie, że nic nie powie. A mówi tylko jedno: – Ja nie jestem szefem prezesa NBP.

Choć wyczułem pewien żal w głosie szefa PiS, faktem jest, że wodzem nie jest. Wódz, jak wiadomo, to prezes wszystkich prezesów.

Łatwiej przeanalizować przywódcze talenty jednoosobowego kierownictwa partii rządzącej, gdyż Donald Tusk mówi o swoim sposobie sprawowania władzy dużo i chętnie: – Ktoś w tym zamieszaniu musi się wykazywać zimną głową, zdrowym rozsądkiem i gotowością do kompromisu. Zdarza się, że taką osobą jestem ja.

Przypomniało mi się, że woźny w naszej szkole często mawiał: – Ja, pan dyrektor i rada pedagogiczna ustaliliśmy, że te drzwi będą zamknięte.

Niby decyzja kolektywna, ale wiadomo, kto na pierwszym miejscu.

Reklama
Reklama

– Nie mam takiej potrzeby, żeby udowadniać, że jestem od kogokolwiek ważniejszy – wyznał premier w poniedziałek kokieteryjnie przed Moniką Olejnik. Ale znamienne, czym kieruje się szef Rady Ministrów, dobierając współpracowników. – Wolę mieć w swoim rządzie polityka, który jest w jakimś sensie batem na każdego z nas. Nawet jeżeli bywa nadwrażliwy.

I znów sypie się mit wodza. Bo jeśli dodamy, że tym batem jest Julia Pitera, to czar pryska. A tak na marginesie, czy jakikolwiek bat może być nadwrażliwy?

Skomentuj na blog.rp.pl/lutomski

Analiza systemu partyjnego w naszym kraju dokonana przez byłego ministra kultury sprowokowała mnie do przeprowadzenia własnych badań, całkowicie niezależnych od polityków i naukowych metod. Zacznijmy od największej partii opozycyjnej. To nieprawda, że zaplecze Prawa i Sprawiedliwości o wszystkim dowiaduje się z telewizji, bo z radia. Jednoosobowe kierownictwo najchętniej występuje bowiem w "Sygnałach dnia". Jarosław Kaczyński telewizji nie lubi, a jedną nawet bojkotuje. Gdy już pojawi się na publicznej wizji, tak jak w środowych głównych "Wiadomościach", to oświadcza jedynie, że nic nie powie. A mówi tylko jedno: – Ja nie jestem szefem prezesa NBP.

Reklama
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Relacje z Trumpem pierwszym testem, ale i szansą dla Nawrockiego
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Donald Tusk wyciągnął lekcję z zeszłorocznej powodzi. Nawet PiS chwali premiera
Komentarze
Bogusław Chrabota: Kaczyński pchnął Hołownię w ramiona Tuska
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Trudne rozstanie z doktryną Czaputowicza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama