Igor Janke: Pochwała wolności słowa

To dobrze, że Trybunał Konstytucyjny uznał karanie za "pomówienie narodu polskiego" za niekonstytucyjne.

Publikacja: 19.09.2008 22:44

Kiedy w światowych mediach pisano o "polskich obozach zagłady", "Rzeczpospolita" zorganizowała akcję wysyłania sprostowań do gazet publikujących krzywdzące dla naszego kraju określenia. Mobilizowaliśmy opinię publiczną i decydentów, by upowszechniać wiedzę i fakty dotyczące historii Polski. Ale nigdy do głowy nam nie przyszło, by domagać się karania za publikowanie słów, które nas obrażają.

Tak jak bronimy prawa historyków do badania ciemnych fragmentów przeszłości Lecha Wałęsy, tak samo bronilibyśmy prawa do publikowania książek na przykład przez Jana Tomasza Grossa, gdyby ktoś chciał je blokować. Bronilibyśmy wolności badań nawet tak kontrowersyjnego historyka jak David Irving. Bo wiemy, że wolność głoszenia różnych poglądów i wolność badań naukowych są wielką wartością demokratycznego świata.

Oburza nas, że redaktor naczelny jakiejś gazety straszy swoich polemistów sądami. Ale nie podoba się nam również, że państwo ściga obywatela, który dopuścił się powiedzenia o prezydencie kilku słów za dużo. Żyjemy w wolnym kraju. Ceną za tę wolność jest m.in. prawo do mówienia bzdur.

Dlatego całkowitą rację ma rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski, gdy przestrzega, by państwo nie wyznaczało historycznych dogmatów. Prawdy - także tej historycznej - nie da się zadekretować. Każdy ma prawo do swojej wizji.

Nie oznacza to jednak, że państwo nie powinno promować takich czy innych wartości. Owszem, powinno. Obowiązkiem państwa jest prowadzenie polityki historycznej i propagowanie naszej wizji historii.

Tyle że dziś problemem Polski nie jest to, że nie ściga osób, które ją szkalują, ale to, że my sami nie potrafimy opowiadać światu o sobie i przekonywać go do naszej wizji przeszłości.

Kiedy w światowych mediach pisano o "polskich obozach zagłady", "Rzeczpospolita" zorganizowała akcję wysyłania sprostowań do gazet publikujących krzywdzące dla naszego kraju określenia. Mobilizowaliśmy opinię publiczną i decydentów, by upowszechniać wiedzę i fakty dotyczące historii Polski. Ale nigdy do głowy nam nie przyszło, by domagać się karania za publikowanie słów, które nas obrażają.

Tak jak bronimy prawa historyków do badania ciemnych fragmentów przeszłości Lecha Wałęsy, tak samo bronilibyśmy prawa do publikowania książek na przykład przez Jana Tomasza Grossa, gdyby ktoś chciał je blokować. Bronilibyśmy wolności badań nawet tak kontrowersyjnego historyka jak David Irving. Bo wiemy, że wolność głoszenia różnych poglądów i wolność badań naukowych są wielką wartością demokratycznego świata.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne