[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/romanski/2009/10/13/slabe-lekarstwo-na-zapasc-w-strefach/]na blogu[/link][/b]
Niedawno „Rzeczpospolita” podsumowała tegoroczną aktywność inwestorów w specjalnych strefach ekonomicznych. Fakt, że jest źle, nie był wielkim zaskoczeniem, choć skala zjawiska okazała się większa, niż można było przypuszczać. W niektórych w ciągu ostatnich miesięcy nie wydano ani jednego zezwolenia na rozpoczęcie działalności.
To, co pod względem nowych projektów dzieje się dziś w SSE, najlepiej oddaje słowo – zapaść. Problemy ma także część z tych firm, które w zamian za pomoc publiczną, którą dostały w strefach, zobowiązały się do określonego pułapu inwestycji czy zatrudnienia. Przy spadku zamówień trudno im sprostać podpisanym zobowiązaniom, a mają związane ręce. Gdyby mimo to zaczęły zwalniać ludzi, mogłyby stanąć przed koniecznością zwrotu pomocy.
Przygotowywana nowa ustawa o specjalnych strefach ekonomicznych pozwala m.in. na cięcie zatrudnienia, choć oczywiście pod określonymi warunkami. Pozwala także zdobyć w uproszczony sposób zezwolenie na nową działalność, jeśli zostaną w niej zatrudnieni dotychczasowi pracownicy.
Ale to wszystko mało – wygląda na to, że rząd zatrzymał się w pół kroku i postanowił skupić się na działaniach, dzięki którym co najwyżej może zatrzymać w strefach dotychczasowych inwestorów. I to też nie do końca, działające tam bowiem firmy nadal nie będą mogły odliczać strat od dochodu, co przysługuje przedsiębiorstwom „z drugiej strony siatki”.