Reklama
Rozwiń
Reklama

Reprywatyzacja za pieniądze

Przeglądałem wczoraj niedawny raport Najwyższej Izby Kontroli na temat stanu nieruchomości przejętych przez państwo na mocy dekretu PKWN o reformie rolnej. I lektura, i dołączona do niej dokumentacja fotograficzna są porażające.

Publikacja: 14.10.2010 21:29

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Rzeczpospolita

Stan większości dworów, pałaców i innych budynków, którymi zarządzają samorządy i Agencja Nieruchomości Rolnych, jest katastrofalny. Część nieruchomości bezpowrotnie popadła w ruinę i nie nadaje się do celów mieszkalnych. NIK w raporcie stwierdziła rażące niedbalstwo ANR i gmin, które przez wiele lat nie podjęły żadnych działań, aby zabezpieczyć zniszczone lub niszczejące obiekty.

Dlaczego? Nowym zarządcom nie opłaca się czynić nakładów na coś, co jest obciążone roszczeniami reprywatyzacyjnymi. O zwrocie byłym właścicielom też nie ma mowy. Administracyjne i sądowe batalie o zwrot nieruchomości przypominają zabawę w kotka i myszkę. Orzeczenia sądowe potwierdzające najczęściej prawa byłych właścicieli są bowiem nagminnie ignorowane przez urzędników, którzy wymyślają ciągle nowe powody, aby nic nie oddać.

Argumentacja, jakiej używają, jest często groteskowa. Kiedy walcząca o nieruchomość w Lesku rodzina Krasickich udowodniła, że zabrany im po wojnie zamek nie był powiązany z majątkiem ziemskim, w związku z czym nie mógł podlegać reformie rolnej, szybko znaleziono dowody, że to nieprawda.

Urzędnicy stwierdzili, że w zamku przebywało od siedmiu do dziesięciu koni cugowych i nie ulega kwestii, iż były one karmione sianem pochodzącym z majątku. To według nich dowodzi, że związek między zamkiem a majątkiem jednak istniał. Sprawa ciągle się toczy. Takie argumenty w sporach reprywatyzacyjnych to dziś standard.

Teraz wiele wskazuje na to, że urzędnicy wpadli na szatański plan, aby ostatecznie rozwiązać problem kłopotliwych nieruchomości. Komunikat jest krótki: państwo zabrało wam po wojnie nieruchomości, ale teraz może je łaskawie oddać, pod warunkiem że zapłacicie za nie cenę rynkową. Jeżeli nie chcecie, to sprzeda je w otwartym przetargu. Nie liczcie na żadne odszkodowania czy rekompensaty.

Reklama
Reklama

Niewiarygodne? Ale tak się naprawdę dzieje. Takie postępowanie to nic innego jak przypieczętowanie działań komunistów sprzed 60 lat w iście bolszewickim stylu. Pytanie tylko, czy przez ten czas naprawdę nic się nie zmieniło.

Stan większości dworów, pałaców i innych budynków, którymi zarządzają samorządy i Agencja Nieruchomości Rolnych, jest katastrofalny. Część nieruchomości bezpowrotnie popadła w ruinę i nie nadaje się do celów mieszkalnych. NIK w raporcie stwierdziła rażące niedbalstwo ANR i gmin, które przez wiele lat nie podjęły żadnych działań, aby zabezpieczyć zniszczone lub niszczejące obiekty.

Dlaczego? Nowym zarządcom nie opłaca się czynić nakładów na coś, co jest obciążone roszczeniami reprywatyzacyjnymi. O zwrocie byłym właścicielom też nie ma mowy. Administracyjne i sądowe batalie o zwrot nieruchomości przypominają zabawę w kotka i myszkę. Orzeczenia sądowe potwierdzające najczęściej prawa byłych właścicieli są bowiem nagminnie ignorowane przez urzędników, którzy wymyślają ciągle nowe powody, aby nic nie oddać.

Reklama
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Niedoszłe męczeństwo Zbigniewa Ziobry. Budapeszt znów zaszkodzi PiS
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Komentarze
Estera Flieger: Jak polubić 11 listopada. Wylogować się do świętowania
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Zbigniew Ziobro bez odznaki szeryfa nie okazał się kowbojem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Działka pod CPK odkupiona przez państwo. Teraz tylko PiS ma problem z tą aferą
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Donald Tusk je przystawki, żurek i czeka na drugie danie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama