Skala tragedii była tak wielka, że zachodnie media nie mogły jej nie zauważyć. Masakra trafiła na czołówki gazet i portali informacyjnych. Atak ten jednak nie jest wcale odosobnionym przypadkiem.
W 75 krajach świata na co dzień prześladowanych jest około 300 milionów wyznawców Chrystusa. Wszystko to dzieje się z dala od kamer telewizyjnych i fleszy aparatów fotograficznych. Materiału o tym nie można zobaczyć w CNN ani przeczytać w "New York Timesie". Represje wobec chrześcijan to bowiem temat niepoprawny politycznie.
Bo zgodnie z wizją świata obowiązującą w większości zachodnich mediów i kulturze masowej to chrześcijaństwo jest religią opresji. Religią białych kolonizatorów, którzy narzucali swoją wolę ludom Trzeciego Świata. Jeżeli fakty przeczą tej z góry założonej tezie, tym gorzej dla faktów. W efekcie informacje o gehennie wyznawców Chrystusa rzadko przebijają się do powszechnej świadomości ludzi na Zachodzie.
Tymczasem według organizacji International Christian Concern (ICC) są trzy główne źródła agresji wobec chrześcijan: islamski fundamentalizm, radykalizm części hinduistów w Indiach oraz komunizm. W Chinach, Wietnamie i przede wszystkim Korei Północnej prawa chrześcijan są łamane nagminnie. W tym ostatnim kraju za samo posiadanie Pisma Świętego można trafić przed pluton egzekucyjny. Rodzina skazanego trafia zaś do obozu koncentracyjnego.
Wszystko to dzieje się przy niemal całkowitej obojętności krajów Zachodu. Chrześcijanie w Trzecim Świecie nie mogą zrozumieć, dlaczego ich potężni współwyznawcy z Europy i Ameryki pozostawiają ich na pastwę oprawców. Dopiero niedawno coś się zaczęło zmieniać. W Parlamencie Europejskim zorganizowano konferencję na temat ataków na chrześcijan. Oby nie skończyło się tylko na słowach. Nasi prześladowani współwyznawcy potrzebują realnej pomocy. Jak pokazują wydarzenia z Bagdadu, dla nich to kwestia życia i śmierci.