Reklama

Wyrób dziennikarskopodobny

Podróbki powinny być zwalczane bardziej stanowczo. Także w mediach.

Publikacja: 25.09.2012 14:45

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Taki przykład: są ludzie, którzy mówią o sobie, że są dziennikarzami, pracują w firmach, które wyglądają jak redakcje, wytwarzają produkty, który zewnętrznie wyglądają jak gazeta, Układają zbiory zdań mające pozór dziennikarskiego artykułu. Zewnętrznie wszystko podobne, wewnętrznie kompletnie na opak. Pseudomorfoza. Tak jak ostatnio czeska wódka. Niby opakowanie to samo, smak i zapach jakby też, a efekt spożycia wiadomy.

Np. w gazecie, której nie jest wszystko jedno jest pewne indywiduum, - nazwiska nie pomnę, bo zresztą nie jest to istotna wiedza - które raczy nieszczęsnych czytelników owego biuletynu tekstami sprawiającymi wrażenie dziennikarskiej roboty.

Czasem lepiej ją podrabia - jak np. Chińczycy jakiegoś lujawitona, czasem gorzej. Wiadomo, że nie da się utrzymać jakości, gdy korporacja stawia na masową produkcję. Warto wtedy wziąć na warsztat ów wyrób dziennikarskopodobny, aby ukazać szkodliwość używania podróbek zamiast produktów markowych.

Owo indywiduum - w tym przypadku płeć, jak i inne cechy osobnicze, nie jest ważna - wyprodukowało tekst pt. "Poseł PiS zbiera skargi na MSZ". O czym to jest? A no o tym, że niejaki Adam Lipiński, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych puścił ankietę do organizacji polonijnych, czy aby nie czują się poszkodowane po ostatnich zmianach zasad ich finansowania przez państwo polskie. Jego grzech jest tym większy, że nie zapytał innych członków prezydium komisji. Czyli otarł się - chyba - o delikt konstytucyjny.

"Ma to związek z krytykowaną przez PiS reformą zasad rozdziału pieniędzy dla organizacji polonijnych. Pieniądze - kilkadziesiąt milionów złotych rocznie - są przeznaczone m.in. na remonty polskich szkół, organizacje polonijne, kolonie dla dzieci. Do zeszłego roku decydował o ich podziale Senat. Teraz pomocą zawiaduje przede wszystkim MSZ" - pisze wspomniany pracownik rzeczonej korporacji.

Reklama
Reklama

Czego tu zabrakło? Skrótu "m.in.". Propozycja jest krytykowana m.in. przez PiS. W samej Platformie był o to ostry spór, a marszałek Senatu Bogdan Borusewicz mocno walczył o pieniądze wydzierane mu przez ministra Radka.

Niby szczegół. Tak samo, jak to, że są też organizacje niezadowolone ze zmiany. A na końcu czytamy: "Pismo Lipińskiego ładnie wpisuje się w nowy pomysł na opozycyjność PiS - zebrać informacje i uderzyć. Wcześniej tym tropem poszli inni posłowie. Przemysław Wipler w serii interpelacji zażądał od wszystkich ministerstw informacji o liczbie urzędników i na tej podstawie sporządził raport o rozroście biurokracji. Z kolei Zbigniew Girzyński także wysłał do wszystkich resortów pytanie, ile pieniędzy zostawiły w poszczególnych mediach, m.in. na promocję czy nekrologi - by udowodnić, że rząd wspiera niektóre tytuły i stacje telewizyjne".

Ciekawe ujęcie sprawy. A co mają robić posłowie, zwłaszcza opozycyjni? Ruki pa szwam, i morda w kubeł - tak zdaje się wyglądać według tej logiki zalecany model działalności parlamentarnej. I jak też widać - dziennikarskiej. Trzeba wiedzieć komu zadawać pytania, a komu nie. A tak przy okazji: wiadomo, że jest kryzys. W mediach jest źle. W paramediach paradziennikarzom też wiedzie się nie najlepiej, co pokazują kolejne zwolnienia. Dla kilku osób z gazety, której nie jest wszystko jedno ciepłym przytułkiem okazały się rządowe stołki i stołeczki. Co sprytniejsi potrafili połączyć etat w korporacji z posadą w ministerialnej fundacji. Może o to w tym wszystkim chodzi?

Taki przykład: są ludzie, którzy mówią o sobie, że są dziennikarzami, pracują w firmach, które wyglądają jak redakcje, wytwarzają produkty, który zewnętrznie wyglądają jak gazeta, Układają zbiory zdań mające pozór dziennikarskiego artykułu. Zewnętrznie wszystko podobne, wewnętrznie kompletnie na opak. Pseudomorfoza. Tak jak ostatnio czeska wódka. Niby opakowanie to samo, smak i zapach jakby też, a efekt spożycia wiadomy.

Np. w gazecie, której nie jest wszystko jedno jest pewne indywiduum, - nazwiska nie pomnę, bo zresztą nie jest to istotna wiedza - które raczy nieszczęsnych czytelników owego biuletynu tekstami sprawiającymi wrażenie dziennikarskiej roboty.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Komentarze
Marzena Tabor-Olszewska: Jemy za dużo mięsa! A może za mało? Wojna światów trwa w najlepsze
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Zbigniew Ziobro będzie w Budapeszcie bezpieczny
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Niedoszłe męczeństwo Zbigniewa Ziobry. Budapeszt znów zaszkodzi PiS
Komentarze
Estera Flieger: Jak polubić 11 listopada. Wylogować się do świętowania
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Zbigniew Ziobro bez odznaki szeryfa nie okazał się kowbojem
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama