Zarówno w środę na szczycie w Kopenhadze, z udziałem przywódców 27 krajów Unii, jak i w czwartek, kiedy dołączyli do nich liderzy pozostałych państw europejskich (poza Rosją i Białorusią), nie brakowało wielkich słów. Gospodyni obu spotkań, premier Danii Mette Frederiksen, ostrzegła, że Europa nie znajdowała się w takim niebezpieczeństwie, jak obecnie, od czasu drugiej wojny światowej.
Donald Tusk przekonywał, że na Ukrainie toczy się „nasza wojna”, która, jeśli zakończy się klęską, spowoduje katastrofę dla wolnego świata. Emmanuel Macron podkreślał, że przystąpienie Szwecji i Finlandii do NATO jest „wielką strategiczną porażką Moskwy”.
Dronowa zapora odłożona na później
Trudno jednak uciec od wrażenia, że moc tych słów była odwrotnie proporcjonalna do konkretnych decyzji, na jakie zdobyli się zachodni przywódcy. Propozycja szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen budowy „dronowej zapory” przed rosyjską agresją na flance wschodniej NATO spotkała się z chłodnym przyjęciem przez najważniejsze kraje. Kanclerz Friedrich Merz nakreślił daleką (3-4 lata) perspektywę realizacji takiego projektu, Emmanuel Macron otwarcie wyraził sceptycyzm wobec szans na jego realizację.
Czytaj więcej
Jakie znaczenie ma planowane na środę orędzie Ursuli von der Leyen o stanie UE? KE ma poczucie st...
Nie inaczej było z pomysłem wykorzystania blisko 200 mld euro rezerw walutowych Rosji zamrożonych w Belgii. Premier tego kraju zdecydowanie się temu sprzeciwił w obawie, że podważy to pozycję królestwa jako miejsca lokaty międzynarodowego kapitału.