Reklama

Zuzanna Dąbrowska: Fotka z Braunem w drodze do Unii

Polityka zamieniona w patostreaming wpływa na społeczeństwo. Nie liczy się, co mówi minister, eurodeputowany czy poseł, tylko ile lajków przyciągnie na nasze konto i jak pomoże budować własną, zamkniętą bańkę

Publikacja: 10.09.2025 04:30

Grzegorz Braun

Grzegorz Braun

Foto: PAP/Andrzej Jackowski

Okęcie. Przed bramką wejściową na lot do Strasburga coraz więcej osób. Najważniejsza grupa to eurodeputowani lecący na sesję Parlamentu Europejskiego. To dla nich LOT utrzymuje specjalne połączenie poza regularnym rozkładem. Wśród nich bardzo ważne i znane osoby z różnych partii politycznych: była premier, były minister–koordynator służb, były szef Orlenu, obecny wiceszef frakcji w PE. Ale tylko jedna osoba budzi poruszenie wśród reszty pasażerów: to Grzegorz Braun – prawdziwa polityczna gwiazda.

Czy na najbliższej sesji PE Grzegorz Braun może zrobić jakiś happening?

Ludzie podchodzą, proszą o możliwość zrobienia sobie zdjęcia. Najpierw jakiś pan w średnim wieku z synem. Obaj poważni, jakby zatroskani. Potem pięć uśmiechniętych nastolatek, które chcą mieć „feed na insta”. Jeszcze jakaś grupka, która leci w innym kierunku, ale przypadkiem zobaczyła polityka i skorzystała z szansy. Eurodeputowany jest dobrotliwy, ma wielki zasób cierpliwości, posłusznie wstaje i w zależności od nastroju fana marszczy brew albo się szeroko uśmiecha. Reszta polityków patrzy z niedowierzaniem i źle maskowaną zazdrością.

Czytaj więcej

Socjolog obnaża mechanizmy TikToka. W grze są duże pieniądze

Podczas sesji, na którą wybiera się polityk Korony, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawi pierwsze w nowej kadencji PE orędzie o stanie Unii. To prawdziwe exposé, Komisji, budzące żywe dyskusje, nadzieje i wątpliwości. Może europoseł Braun także zabierze głos? Może zrobi jakiś happening, który poniesie się po TikToku i YouTubie? To raczej osób robiących sobie z nim zdjęcia na lotnisku nie obchodzi Ważne, że jest sławny i prawilny, to wystarcza.

Dlaczego Grzegorza Brauna nie dotyka infamia rodaków?

A dlaczego jest sławny? Prokurator generalny wysłał właśnie do Parlamentu Europejskiego kolejny wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej, tym razem „w związku z publicznym zaprzeczaniem zbrodniom popełnionym w byłym niemieckim nazistowskim obozie KL Auschwitz”. Dzięki polskiemu politykowi komisja prawna opiniująca wnioski ma pełne ręce roboty – a to sprawa zagaszenia chanukowych świec, a to „pozbawienie wolności, naruszenie nietykalności cielesnej, znieważenie i pomówienie lekarki”. Incydentów jest cała gama. Powstał nawet już akt oskarżenia w sprawie zgaszenia świec chanukowych, w lipcu trafił do Sądu Rejonowego Warszawa-Praga Południe. 14 października ma się odbyć tzw. posiedzenie wstępne. Oskarżenie obejmuje łącznie siedem czynów.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Grzegorz Braun komentuje wniosek o odebranie immunitetu PE: Ani mnie to ziębi, ani grzeje

Najwyraźniej jednak Braun nie spotyka się z infamią rodaków. Wręcz przeciwnie. Może i ktoś odwraca głowę z niesmakiem, ale publicznie widać tylko entuzjazm wielbicieli. Czy mają takie same poglądy? Niekoniecznie. Może nie mają ich wcale. A w puste miejsce wchodzi ksenofobia prezentowana przez króla polskiej skrajnej prawicy. Polityka, tak jak przyroda, nie znosi przecież próżni.

Czy Grzegorz Braun byłby więźniem politycznym?

Młyny sprawiedliwości UE mielą bardzo powoli, poprzednie wnioski procedowane są już kilka miesięcy. Kolejny też ma przed sobą długą drogę. Zresztą – nie wiadomo, czy ewentualny wyrok i odsiadka albo chociaż prace społeczne zmniejszyłyby popularność Brauna. Dopisałby sobie przecież etykietę więźnia politycznego i nadal brylował w sieci. Bo nie ma chyba większej wątpliwości, że to internet, zresztą nie tylko w Polsce, kreuje takich celebrytów: przede wszystkim media społecznościowe i wielkie platformy. Zarabiają na tym krocie, bo najlepiej sprzedają się emocje: szczeniaczki, dzieci, przemoc, patostreamerzy i Grzegorz Braun.

Autorka

Zuzanna Dąbrowska

Wicenaczelna Polskiej Agencji Prasowej

Okęcie. Przed bramką wejściową na lot do Strasburga coraz więcej osób. Najważniejsza grupa to eurodeputowani lecący na sesję Parlamentu Europejskiego. To dla nich LOT utrzymuje specjalne połączenie poza regularnym rozkładem. Wśród nich bardzo ważne i znane osoby z różnych partii politycznych: była premier, były minister–koordynator służb, były szef Orlenu, obecny wiceszef frakcji w PE. Ale tylko jedna osoba budzi poruszenie wśród reszty pasażerów: to Grzegorz Braun – prawdziwa polityczna gwiazda.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rosja testuje Polskę. Wszyscy musimy szybko dorosnąć
Komentarze
Jan Zielonka: Czy Unia Europejska jest silna, czy słaba?
Komentarze
Marek Cichocki: Polacy starają się być konsekwentnie polscy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Statek Nawrockiego płynie na rafy
Komentarze
Tomasz Krzyżak: Czy Karol Nawrocki poskarżył się papieżowi na Donalda Tuska?
Reklama
Reklama