I nie chodzi tu o strach, czy wygra, czy dojdzie do finału, czy zacznie w światowym rankingu doganiać liderkę Arynę Sabalenkę. Ten strach jest o wiele poważniejszy, bo widać gołym okiem, że problemy Igi Świątek nie ograniczają się do kortu. Gra źle, bo jest zła na cały świat i spięta, jakby w jej życiowej filozofii zaczęło dominować przekonanie, że jest ona i wilki. W sytuacjach skrajnych w jej oczach widać panikę i niezrozumienie.
To jest powrót do przeszłości, która wydawała się już rozdziałem zamkniętym przez sportowe sukcesy, finansową beztroskę i mocne wsparcie ze strony psycholożki Darii Abramowicz obecnej w wielu aspektach życia polskiej gwiazdy.
Czytaj więcej
W niedzielę rusza Roland Garros – ulubiony turniej Igi Świątek. Polka broni tytułu, ale w to, że...
Iga Świątek. Bajeczny świat się zawalił
Ten bajeczny świat zawalił się podczas ubiegłorocznych igrzysk w Paryżu, gdzie brąz był medalem pocieszenia skąpanym we łzach. Potem pojawił się dopingowy problem szybko i sprawnie rozwiązany pod względem formalnym, ale ślad po tych kilku miesiącach niepewności, gdy wspaniała kariera zawisła na włosku, musiał pozostać. Zmiana trenera to miał być ten element, który odmieni sportowe życie Igi Świątek. I odmienił, ale na gorsze, cokolwiek mówiliby ludzie dobrej woli przypominający, że awanse do ćwierć i półfinałów to nie tragedia.
Czytaj więcej
Iga Świątek nie obroni tytułu w Rzymie. Już w trzeciej rundzie przegrała 1:6, 5:7 z Amerykanką Da...