Lekcja pierwsza dotyczy polskiego elektoratu. Zdecydowana większość Polaków zagłosowała na kandydatów partii prawicowych. Centroprawica w stylu Platformy Obywatelskiej jest silna w całej Europie, pytanie tylko, dlaczego tak wiele głosów oddano na radykalną prawicę, nawet tę w wydaniu Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna.
Czy jest to wynik słabych notowań rządu, czy też brunatnej rewolucji kulturowej? To drugie by znaczyło, że współczesna Polska nie jest krajem dla kosmopolitów, ateistów, feministek, ekologów czy obrońców praw człowieka. We Włoszech czy w Holandii lewica jest zaporą przed rozlewem brunatnej rewolucji, lecz u nas poparcie dla lewicy jest wyjątkowo skromne.
Zabrakło wyobraźni i obiektywizmu
Lekcja druga dotyczy partii politycznych. Kampania pokazała, że partie są coraz bardziej populistyczne i z małą dozą wyobraźni. Była ona skoncentrowana na niszczeniu konkurencji, a nie prezentacji atrakcyjnej wizji Polski i Europy. Dominowało założenie, że gdy nasz kandydat wygra, to wszystko będzie dobrze. Proponowane postulaty nie spinały się w całość, lecz były zbiórką przysłowiowych gruszek na wierzbie, zwłaszcza zważywszy na konstytucyjne uprawnienia prezydenta, które są dość ograniczone pomimo silnego wyborczego mandatu.
Czytaj więcej
Lider Konfederacji Sławomir Mentzen, który zajął w wyborach trzecie miejsce, zaprosił na rozmowy...
Lekcja trzecia dotyczy naszych mediów, które pokazały dużą dozę stonniczości. Jak zawsze dotyczy to bardziej telewizji i mediów społecznościowych niż radia i prasy. Programy telewizji Republika i TVN wyglądały, jakby były nadawane z innej planety, na której kwitnie odmienna rzeczywistość. Martwi też mała profesjonalność telewizji publicznej. Jest lepiej, niż było, lecz bez nowej ustawy medialnej media publiczne są skazane na ręczne sterowanie przez kolejne ekipy polityczne.