Artur Bartkiewicz: Co wiemy po I turze wyborów prezydenckich? W II turze nie ma faworyta

Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda tak, jak można było się spodziewać już pół roku, a nawet rok temu - do II tury wyborów prezydenckich wchodzą kandydaci popierani przez KO i PiS, Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. Nie oznacza to jednak, że wybory prezydenckie niczym nas nie zaskoczyły.

Publikacja: 18.05.2025 21:00

Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki z małżonkami

Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki z małżonkami

Foto: PAP

Zaskoczenie numer jeden to względnie niewielka różnica w poparciu między Rafałem Trzaskowskim a Karolem Nawrockim. Długo się wydawało, że Nawrocki będzie miał problem nie tylko z poszerzeniem bazy wyborców o elektorat niebędący elektoratem PiS (jako tzw. obywatelski kandydat), ale nawet z osiągnięciem poparcia na poziomie tego, jaki PiS notuje w sondażach. Ostatecznie jednak Nawrocki, który na ostatniej prostej określił się mianem „decyzji prezesa Kaczyńskiego” i uzyskał jednoznaczne poparcie prezydenta Andrzeja Dudy, wykonał plan minimum – przekonał do siebie elektorat największej partii opozycyjnej i wszedł do II tury z wynikiem, który daje mu szanse na zwycięstwo.

Czytaj więcej

Wybory prezydenckie 2025: Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki w drugiej turze wyborów

Jaki problem ma przed II turą wyborów prezydenckich Rafał Trzaskowski?

Plan minimum wykonał też Rafał Trzaskowski, który wygrał I turę i do wyborczej dogrywki przystępuje z pole position, ale z pewnością nie może czuć się murowanym faworytem, choć jeszcze kilka miesięcy temu się wydawało, że w konfrontacji z niedoświadczonym w polityce Nawrockim pójdzie mu znacznie lepiej. Trzaskowski wychodzi jednak z kampanii wyborczej mocno poobijany. Jego zła passa zaczęła się od debaty w Końskich, gdzie jego sztab chciał w starciu jeden na jeden z Nawrockim zdyskontować większe doświadczenie w takich politycznych polemikach prezydenta Warszawy. Zamiast tryumfu była jednak polityczna awantura wywołana przez kandydatów popieranych przez koalicjantów KO, którzy – słusznie – dostrzegli w tym planie groźbę, że wybory zostaną sprowadzone do starcia Trzaskowski–Nawrocki już w I turze, co musiałoby odbić się negatywnie na ich wynikach. Ostatecznie formuła debaty była naprędce zmieniana, a Trzaskowski w takim szerszym starciu, do którego nie był chyba do końca przygotowany, wypadł słabo. Przeciętnie zaprezentował się też w debacie z 12 maja, w czasie której był nadmiernie agresywny i grał głównie kartą polaryzacji, wbrew dominującemu w jego kampanii przekazowi o budowaniu wspólnoty. 

Czytaj więcej

Hity i kity kampanii. Długa i o niczym, ale obfitująca w debaty

W perspektywie II tury najbardziej bolesna dla Trzaskowskiego może być sama końcówka kampanii, gdy się okazało, że z emisją spotów promujących na Facebooku jego kandydaturę i atakujących jego głównych rywali, na dodatek finansowanych z zagranicy, związek ma Akcja Demokracja, na czele której stoi były asystent posłanki KO. Gdy doda się do tego jeszcze złamanie ciszy wyborczej przez wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchę oraz aluzyjne obchodzenie ciszy wyborczej przez Donalda Tuska cytatem z Pisma Świętego o lichwie, wielu wyborców niezaangażowanych może odnieść wrażenie, że obóz Rafała Trzaskowskiego i Koalicji Obywatelskiej łamie w tych wyborach reguły gry. A wrażenie, że kandydat partii władzy próbuje wygrać wybory, faulując, raczej nie przyciągnie do niego wyborców spoza jego bazowego elektoratu.

Karol Nawrocki też wchodzi do II tury poobijany

Poobijany do II tury wchodzi też jednak Karol Nawrocki. Jego kampania niczym nie zachwyciła, nie wykreowała żadnego nowego przekazu oprócz tego, którego po PiS należało się spodziewać, czyli hasła o odsunięciu obecnej koalicji rządzącej od władzy. Nawrocki zaprezentował wprawdzie 21 postulatów programowych, ale konia z rzędem temu, kto o nich pamięta – może z wyjątkiem absurdalnej propozycji wpisania zakazu wprowadzenia w Polsce podatku katastralnego do konstytucji.

Czytaj więcej

Karol Nawrocki o pożyczce dla Jerzego Ż.: Zupełnie nie miało znaczenia to, co jest tam zapisane

Najpoważniejszym problemem Nawrockiego jest jednak sprawa najsłynniejszej w Polsce kawalerki i szeregu umów podpisanych przez niego z Jerzym Ż. Kryzys ten kandydat popierany przez PiS sam zresztą wywołał – przekonując najpierw, że ma jedno mieszkanie, a potem przedstawiając wiele wersji, dlaczego wszedł w posiadanie drugiego. Nawet przekazanie tuż przed finiszem kampanii wyborczej kawalerki organizacji charytatywnej nie rozwiązuje problemu – bo wygląda na gaszenie pożaru i nie wyjaśnia w tej sprawie niczego. Wyborców PiS ta historia nie zraziła, ba – może nawet pomogła ich bardziej skupić wokół kandydata, ponieważ w sprzyjających PiS mediach była przedstawiana jako operacja służb i obozu władzy wymierzona w prezesa IPN. Ale wyborców spoza pisowskiej bańki w II turze cała historia może do kandydata popieranego przez PiS zrazić.

Wyniki I tury: Głosy oddane na „kandydatów zmiany” przesądzą o wyniku wyborów?

Najciekawiej było jednak za plecami faworytów wyborów. Sławomir Mentzen do II tury nie wszedł, ale umocnił pozycję Konfederacji jako trzeciej siły na polskiej scenie politycznej, osiągając wynik ponad dwa razy wyższy niż Krzysztof Bosak z wyborów prezydenckich w 2020 roku. Dziś to Konfederacja jest „trzecią drogą” dla wyborców mających dość sprowadzania polskiej polityki do konfliktu KO z PiS-em. Z kolei Trzecia Droga znalazła się, nomen omen, na rozdrożu, bo słaby wynik Szymona Hołowni stawia pod znakiem zapytania dalszy sens istnienia projektu, który przestał być inspirujący i który może zacząć być traktowany przez PSL jako obciążenie.

Kandydaci lewicy pokazali, że dla formacji lewicowych jest w Polsce miejsce, ale muszą się one odmłodzić i mieć raczej twarz Adriana Zandberga czy Magdaleny Biejat niż Włodzimierza Czarzastego. Gdyby lewica wystawiła jednego kandydata, mogłaby powalczyć o wynik dwucyfrowy. Wynik Zandberga pokazuje też, że obecność Nowej Lewicy w rządzie jest dla niej raczej obciążeniem niż atutem.

Z perspektywy II tury złą wiadomością dla Rafała Trzaskowskiego jest, jak wiele głosów oddano na kandydatów, których można określić mianem „kandydatów zmiany”. Prezydent Warszawy może być przed II turą pewny przejęcia jedynie wyborców Magdaleny Biejat i Szymona Hołowni, a to nie wystarczy, aby wygrać wybory. Wyborcy Grzegorza Brauna czy Marka Jakubiaka z pewnością go nie poprą, ale i wyborcy Sławomira Mentzena będą zapewne skłaniać się raczej ku kandydatowi PiS lub wyborczej absencji. Otwarte jest pytanie, jak zachowają się wyborcy Adriana Zandberga. Elektorat „zmiany” może bowiem głosować na kandydata PiS taktycznie, wbrew prezentowanym przez Nawrockiego poglądom, tylko po to, by doprowadzić do trzęsienia ziemi w polskiej polityce i przyspieszyć nowe rozdanie.

Zaskoczenie numer jeden to względnie niewielka różnica w poparciu między Rafałem Trzaskowskim a Karolem Nawrockim. Długo się wydawało, że Nawrocki będzie miał problem nie tylko z poszerzeniem bazy wyborców o elektorat niebędący elektoratem PiS (jako tzw. obywatelski kandydat), ale nawet z osiągnięciem poparcia na poziomie tego, jaki PiS notuje w sondażach. Ostatecznie jednak Nawrocki, który na ostatniej prostej określił się mianem „decyzji prezesa Kaczyńskiego” i uzyskał jednoznaczne poparcie prezydenta Andrzeja Dudy, wykonał plan minimum – przekonał do siebie elektorat największej partii opozycyjnej i wszedł do II tury z wynikiem, który daje mu szanse na zwycięstwo.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Kolanko: Kwadratura kola Rafała Trzaskowskiego przed II turą
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Polska „Bążura” jest jeszcze możliwa?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Karol Nawrocki idzie po prezydenturę. Wyborcy Mentzena i Brauna zdecydują
Komentarze
Marzena Tabor-Olszewska: Mieszkanie pana Jerzego nie zaszkodziło Karolowi Nawrockiemu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski i Nawrocki ledwie dobiegli do drugiej tury. Skrajna prawica w natarciu