Tory na trasie między Warszawą a Lublinem wysadzili dwaj Ukraińcy. Czy powinniśmy być zaskoczeni? Raczej nie. Ale nie dlatego, że Ukraińcy są bardziej predestynowani do roli sabotażystów i dywersantów – tylko dlatego, że taki jest modus operandi rosyjskich służb.
Obywatele Ukrainy wysadzają tory w Polsce? Wojna hybrydowa Rosji to
Wojna hybrydowa to przede wszystkim wojna psychologiczna. Jej celem jest z jednej strony zastraszenie społeczeństw zachodnich, sytych i przyzwyczajonych do spokojnego, wygodnego życia, tak naprawdę nie wyobrażających sobie, w swojej masie, że mogłyby na dzień zamienić latte w eleganckiej kawiarni zamienić na menażkę w okopie. Drony nad europejskimi lotniskami, płonące centra handlowe, czy wysadzony fragment toru kolejowego ma nas przestraszyć: nie prowokujcie nas, bo wojna i strach jest bliżej niż myślicie. Czy jakiś Pokrowsk jest tego wart? Gdzie to w ogóle jest? Taka myśl ma zakiełkować w naszych głowach.
Czytaj więcej
Karta SIM od telefonu i odcisk palca postawiony na miejscu zdradziły sprawców sabotażu na linii k...
Ale chodzi też o to, żeby naszą agresję skierować w stronę ofiary. Jak to, to my gościmy Ukraińców, a oni wysadzają nasze tory? To dla nich narażamy nasz święty spokój? To nas spotyka za otwarte serca i domy dla uchodźców? I nagle zapominamy, kto tu kogo napadł. Zostaje tylko święte oburzenie. Uogólnione, jak chce tego Kreml.