Od kiedy trenerem jest Jan Urban, Malta była najsłabszym przeciwnikiem, a mimo to Polacy rozegrali najgorszy mecz. Tłumaczenia w rodzaju: „taka jest piłka”, „dzisiaj nie ma już słabych drużyn” są bez sensu. Zawsze jest jakaś przyczyna, którą można wskazać.
Tym razem były chyba dwie. Po pierwsze: nasi piłkarze byli najprawdopodobniej przekonani, że po dobrej grze przeciw gwiazdom z Holandii Maltańczyków pokonamy na stojąco i jedną nogą.
Eliminacje mundialu. Czy Polacy zlekceważyli Maltę?
Bardzo się pomylili, bo Malta grała bardzo dobrze, czasami ładniej niż Polska, kilkakrotnie doprowadzała do dobrych sytuacji, a dwie wykorzystała. Naszym analitykom najwyraźniej nie dały do myślenia dotychczasowe występy Malty w eliminacjach, a zwłaszcza zwycięski w Helsinkach.
Czytaj więcej
Kilka dni po bardzo dobrym meczu z Holandią Polacy polecieli na Maltę i ledwo wygrali 3:2. W czwa...
Krótko mówiąc: trochę ich zlekceważyliśmy. A kiedy zorientowaliśmy się, że w rachubach popełniliśmy błąd, było za późno na mobilizację, ponieważ Maltańczycy nie tylko prezentowali się dobrze jako drużyna, ale nawet indywidualnie bywali lepsi od Polaków.