Joanna Ćwiek: Pandora Gate pokazuje prawdę o internecie. Zawiodło państwo, rodzice, a także szkoła

Dzieci nie są w żaden sposób chronione w sieci. Politycy PiS od lat zapowiadali, że się tym zajmą, ale nie zrobili nic.

Publikacja: 06.10.2023 03:00

Joanna Ćwiek: Pandora Gate pokazuje prawdę o internecie. Zawiodło państwo, rodzice, a także szkoła

Foto: stock.adobe.com

Ujawnienie informacji o tym, jak czołowi polscy youtuberzy wykorzystywali seksualnie nastoletnie dziewczynki, pisali do nich wulgarne wiadomości i poili wódką, pokazało, na co mogą być narażeni w internecie najmłodsi.

Wszyscy, którzy wykorzystują i krzywdzą nieletnie dziewczynki i chłopców, powinni zostać surowo ukarani. To sprawa absolutnie niepodważalna. A że minister sprawiedliwości i równocześnie prokurator generalny postanowił się tym zająć, to nie powód do oklasków, ale oczywista sprawa. Kara nie zagwarantuje jednak dzieciom bezpieczeństwa. Bo widać, że w przypadku tzw. puszki Pandory (#PandoraGate) zawiodło zarówno państwo, jak i rodzice, a także szkoła. Bo mimo lekcji informatyki, które dzieciaki mają od wczesnej podstawówki, nie są uczone zasad bezpieczeństwa w sieci.

Politycy PiS od lat zapowiadali, że zajmą się tą sprawą. W 2020 r. powstał obywatelski projekt ustawy zakładający blokowanie nieodpowiednich dla dzieci treści, który miał być uchwalony błyskawicznie. Ostatecznie kwestii tej nie rozwiązano. Teraz jednak jest to okazja do zbijania politycznego kapitału.

Czytaj więcej

„Pandora Gate”. Kto próbuje zyskać popularność na głośnej aferze

Głupotą byłoby jednak twierdzenie, że bezpieczeństwo dzieci w internecie zależy głównie od polityków. Za bezpieczeństwo dzieci odpowiadają rodzice, i to oni muszą zadbać, by nic im się nie stało – zarówno na ulicy, jak i w sieci. Oczywiście, nastolatka upilnować trudno, jeszcze trudniej się z nim dogadać, ale przynajmniej należy próbować. A o zagrożeniach w internecie trzeba z dzieckiem rozmawiać, zanim dostanie do ręki swój pierwszy telefon. I systematycznie o tym przypominać.

Pomocne są też narzędzia z zakresu kontroli rodzicielskiej. Jasne, że dzieciaki z blokad na telefonie zadowolone nie będą. Tym bardziej że np. w całej klasie takie ograniczenia mają tylko pojedyncze. Z opublikowanego na wiosnę tego roku badania EY Polska wynika, że aż 60 proc. rodziców nie korzysta z żadnych narzędzi kontrolujących dziecko w internecie. Na smartfonie, z którym rzadko kiedy młodzi się rozstają, ma je zainstalowane zaledwie 16 proc. dzieciaków. I to raczej tych młodszych nastolatków, a nie starszych.

Można się zastanawiać, jak daleko powinna sięgać kontrola rodzicielska. Ale nie można ślepo wierzyć, że internet służy im głównie do nauki. To raczej komunikatory, media społecznościowe i gry online. Prywatność młodego człowieka szanować trzeba. Ale tym bardziej trzeba reagować, gdy dziecku dzieje się krzywda.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka