Zaczęło się od falstartu. Szymon Hołownia spóźnił się kwadrans na konferencję Polski 2050 i PSL, podczas której po wielomiesięcznych targach ogłoszono powołanie koalicji wyborczej obu partii. Jeśli lider jednej z czołowych sił politycznych nie potrafi przewidzieć korków w centrum stolicy, to czy będzie potrafił przewidzieć konsekwencje swoich politycznych decyzji? Lawirując w sprawie udziału w marszu 4 czerwca, Hołownia się pogubił, a podziały opozycji w tak prostej sprawie nie są dobrym prognostykiem na ewentualną współpracę powyborczą. Ale opozycja jeszcze ma czas, żeby złapać pion. Pierwsze próby już podejmuje.

Pytanie, gdzie nowa koalicja chce szukać wyborców. Przepływ głosów z PiS do partii Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni wydaje się mało prawdopodobny. Część elektoratu wiejskiego rozczarowanego PiS mogą zagospodarować Agrounia i Konfederacja. Z kolei wyborcy, którzy odeszli z PO do Polski 2050, raczej wracają do partii Donalda Tuska. Do pozyskania jest elektorat największej partii, czyli Nie Chodzę Na Wybory. Polakom zniechęconym polityką i polaryzacją Kosiniak z Hołownią pokazali trzecią drogę. Jest gdzie łowić.

Czytaj więcej

Hołownia i Kosiniak-Kamysz na wspólnej drodze

Pokazali też, że nie chcą tańczyć, jak im Tusk zagra. Wspólnej listy opozycji prawdopodobnie nie będzie. I nie ma co za to winić ludowców i Polski 2050, bo również Lewica nie chce jednej listy. Konkurenci PiS powinni uszanować swój wybór i nie szczuć na siebie wyborców. Bratobójcza walka opozycji byłaby błędem. Wszak KO, Lewica, PSL i Polska 2050 zapowiedziały współpracę w ramach paktu senackiego.

Trzy listy to nie jest tragiczna wiadomość dla opozycji. Kosiniak-Kamysz, nie wchodząc w alians z Lewicą, uciekł od stygmatu „tęczowego Władka”. Polska 2050 pokazuje, że nie chce skończyć jak Nowoczesna. Lewica ma indywidualną agendę nieskażoną liberalno-centrowo-konserwatywną myślą. PO pozostaje największym gladiatorem w walce z PiS. Tylko sama może nie odbudować zniszczeń, które jej największy wróg siał przez ostatnie lata. Warto o tym pamiętać, nie tylko przed 4 czerwca. Można iść osobno na wybory, nie będąc przeciwko sobie.