Porównanie do Cesarza Francuzów nie pochodzi od licznych krytyków Emmanuela Macrona w kręgach władzy w Warszawie, ale jednego z dwóch głównych dzienników nad Sekwaną „Le Monde”. Bo choć pod koniec zeszłego tygodnia prezydent dopiął swego i podpisał reformę wydłużającą z 62 do 64 lat wiek uprawniający do przejścia na emeryturę, to trzeba raczej mówić o zwycięstwie Pyrrusowym.
Nieco ponad rok od wyborów, które dały mu drugą kadencję w Pałacu Elizejskim, prezydent zachował poparcie tylko co trzeciego Francuza. Bez większości w Zgromadzeniu Narodowym nie może liczyć nawet na sojusz z umiarkowaną prawicą, Republikanami. Jego zaproszenie do rozmów odrzucił nawet umiarkowany związek zawodowy, CFDT. Jak miałby więc przeprowadzić planowane zmiany? Nie wiadomo.
Czytaj więcej
Francuski prezydent, Emmanuel Macron, planuje współpracę z Pekinem, mającą na celu doprowadzenie do rozpoczęcia negocjacji pokojowych między Rosją a Ukrainą - podaje agencja Bloomberg, powołując się na swoje źródła. Kreml twierdzi, że nie słyszał o tej inicjatywie.
W wystąpieniu telewizyjnym w poniedziałek wieczorem Macron podkreślił sukcesy osiągnięte w ciągu sześciu lat, od kiedy jest u władzy. Utworzono 1,7 mln nowych miejsc pracy, Francja stała się najbardziej atrakcyjnym krajem dla inwestycji w Unii Europejskiej. A reforma emerytalna jego zdaniem była konieczna, bo obniżenie świadczeń czy podniesienie składek nie wchodziło w grę. Ale też prezydent przyznał, że tymi argumentami nie przekonał swoich rodaków.
Teraz chce wyjść naprzeciw ogromnej frustracji na trzech polach. Po pierwsze, pracy: warunki socjalne i finansowe mają się poprawić. Młodzi będą mieli większe szanse na kontrakty na czas nieokreślony.