Oburzeni faktem, że PKN Orlen nie obniżył cen pod koniec 2022 roku, a PKP podniosło ceny biletów na początku 2023 roku, patrzą na rzeczywistość zbyt wąsko, co należy zrzucić na karb małego doświadczenia przeciętnego Polaka w trudnej sztuce przerzucania pieniędzy z prawej do lewej kieszeni. Należy jednak przyjąć to z wyrozumiałością, gdyż sztuka ta przydaje się przede wszystkim prestidigitatorom i politykom (choć czasem trudno zauważyć między nimi różnicę).
Czytaj więcej
Szybszy wzrost cen w pierwszych miesiącach tego roku nie przekreśli tego, że inflacja znalazła się na płaskowyżu. I od marca zacznie z niego schodzić – powiedział na czwartkowej konferencji prezes NBP Adam Glapiński.
Zatem to jest tak – rząd ma dobre serce bijące po lewej stronie (oczywiście na patriotyczną nutę – w rytm „Roty”, a nie „Międzynarodówki”), więc co i rusz dosypuje Polakom gotówki. Tu macie 500 zł na dziecko, tu trzynastą i czternastą emeryturę, tu parę złotych na wyprawkę szkolną. Mało? Pewnie że mało! No to jeszcze zwolnimy z podatków młodych i starych, wyślemy na wakacje kredytobiorców, podniesiemy dwa razy w roku płacę minimalną, no i jeszcze na te kochane bobasy dorzucimy po 12 tys. zł, niech mają. Jeszcze mało? No dobrze, niech będzie – dopłacimy do kredytów mieszkaniowych tym, których na nie stać. By żyło się lepiej.
Niestety bezduszne prawa ekonomii nie chcą pomóc ekipie rządzącej (pewnie mają niemieckie korzenie albo przynajmniej są z PO), więc kto rozsiewa na prawo i lewo złote, ten zbiera inflację. Zjawisko to można do pewnego momentu ignorować, ale gdy ceny zaczynają rosnąć z dnia na dzień, coś warto z tym fantem zrobić. Czyli co się rozdało, należy zabrać.
Burżuazja… tzn. drobni przedsiębiorcy zapłacą więcej za prąd i wezmą na siebie koszty szybko rosnącej płacy minimalnej
Nie jest więc nadmierną pazernością Orlenu czy PKP ich budząca – na pierwszy rzut oka – kontrowersje polityka cenowa. To raczej wyraz patriotyzmu zarządów tych spółek, które chcą nas ocalić przed demonem inflacji. Nie daj Boże bowiem pieniądze podarowane przez rząd wydalibyśmy na jedzenie, doprowadzając do jeszcze gwałtowniejszego wzrostu cen chleba i masła. A tak za rodzinny kapitał opiekuńczy dotankujemy samochód, z 14. emerytury dopłacimy do droższych biletów kolejowych, burżuazja… tzn. drobni przedsiębiorcy zapłacą więcej za prąd i wezmą na siebie koszty szybko rosnącej płacy minimalnej, a dzięki wyższej akcyzie na alkohol czy wyższej opłacie paliwowej dopłacimy do kredytów mieszkaniowych szczęściarzy, których stać na kredyt na mieszkanie – i tak się to wszystko kręci.
Najważniejsze, by pieniądze z lewej do prawej kieszeni przerzucać na tyle szybko, by nikt tego nie zauważył.