„Ci powstańcy stają po stronie Dirlewangera" – napisał Krzysztof Wyszkowski, były członek Wolnych Związków Zawodowych i NSZZ Solidarność. Człowiek, który zasiada dziś, dzięki PiS, w Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej.
Wpis uzupełnił zdjęciem dwóch bohaterek, uczestniczek powstania warszawskiego, przemawiających podczas prounijnej demonstracji w Warszawie: Wandy Traczyk-Stawskiej i Anny Przedpełskiej.
Oskar Dirlewanger to sadystyczny, wyjątkowo okrutny niemiecki zbrodniarz wojenny. On i stworzony przez niego oddział, złożony z kryminalistów, byli odpowiedzialni za śmierć nawet 120 tys. osób w Polsce, Białorusi i na Słowacji. Dirlewanger był fetowany w październiku 1944 roku na Wawelu przez gubernatora Hansa Franka „za wzorowe operacje przeprowadzone przez jego grupę w toku walk w Warszawie" podczas powstania.
Czytaj więcej
Krzysztof Wyszkowski, członek kolegium IPN porównał powstańców warszawskich, którzy wzięli udział w niedzielnej manifestacji na Placów Zamkowym do znanego z sadyzmu dowódcy specjalnej jednostki karnej SS do zwalczania partyzantów.
I to po jego stronie stanęła – zdaniem Wyszkowskiego – Wanda Traczyk-Stawska, strzelec i łączniczka Oddziałów Osłonowych Wojskowych Zakładów Wydawniczych (WZW) Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej. Kobieta, która walczyła w Śródmieściu Północnym i Południowym, ciężko ranna na ulicy Smolnej. A także Anna Przedpełska, sanitariuszka „Bakcyla" (Sanitariatu Okręgu Warszawskiego AK) – VII zgrupowanie „Ruczaj" – ze Szpitala Polowego przy ulicy Piusa XI.