Od pozycji towarzyskiej oraz przekonań politycznych zależy więc ocena ówczesnych nastrojów Krzysztofa Czabańskiego – albo był skrajnym pesymistą, albo jako dobry znajomy Naczelnika Państwa sądził, że raz zdobytej władzy nie oddaje się nigdy.
Ustawa zakłada, że 3 z 5 członków wybiera Sejm, a dwóch Prezydent - uwaga! – spośród kandydatów opozycji. Układ jest dla PiS bardzo stabilny, bo decyzje podejmuje się zwykłą większością głosów, więc opozycja jest, ale żadnego głosowania nigdy nie wygrała ani nie wygra.
Po wstępnej mordędze konkursowej umęczona Rada zdecydowała się oszczędzać energię i na nową kadencję powołała Zarząd TVP bez konkursu. Co oznacza, że także bez konkursu, z dnia na dzień, Zarząd może zostać odwołany przez tę samą Radę. Albo NOWĄ. Bo w czerwcu przyszłego roku kończy się kadencja członków Rady i trzeba będzie wybrać nowych.
W międzyczasie większość PiS-u w Sejmie stopniała do tego stopnia, że klucz w ręku trzyma Paweł BBOU Kukiz (przy czym od razu wyjaśniam, że skrót BBOU oznacza tutaj Były Buntownik Obecnie Udomowiony).
Tak się składa, że facet który zamierzał rozwalić system, a do którego byli przyjaciele muzycy zwracają się obecnie słowami powszechnie uważanymi za obelżywe, nienawidzi Kurskiego równie mocno co TVN i być może nawet z tych samych powodów.
Psychologia stanów pourazowych nie jest jednak moją mocną stroną, więc wróćmy do arytmetyki na poziomie I klasy podstawowej.
Otóż Kukiz za Kurskim raczej nie zagłosuje, mimo mocno zmiętoszonego kręgosłupa, więc PiS nie może być pewnym, że po odejściu Gowina zbierze niezbędny plankton, by obsadzić w Sejmie wszystkie trzy miejsca w Radzie Mediów Narodowych. Może się nawet zdarzyć, że w radzie po wyborach zasiądzie aż 5 przedstawicieli opozycji, jeśli ów plankton od opozycji wytarguje więcej. I następnego dnia Jacek Kurski zostanie odwołany, a pełniącym obowiązki prezesa zostanie członek Rady Nadzorczej powołany trzy minuty wcześniej.