Były gensek, wówczas Minister Obrony Narodowej, tłumaczył, że trzeba było otworzyć ogień, bo ludzie wyszli na ulicę, palili i niszczyli, atakowali siły porządkowe, no, słowem, w każdym kraju władze w takiej sytuacji kazałyby użyć środków przymusu do strzelania ostrą amunicją włącznie.
[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/03/24/jaruzelski-i-wszystko-jasne/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Prawda ? przypominam króciutko ? była zupełnie inna. W środę 16 grudnia 1970 roku sytuacja wydawała się już opanowana. Towarzysz Kociołek zaapelował do stoczniowców o powrót do pracy i apel ten spotkał się z życzliwą odpowiedzią. Następnego dnia, 17 grudnia (tzw. „Czarny czwartek”) pojechali oni normalnie na poranną zmianę. I wpadli w pułapkę: bramy stoczni obstawiali podwładni Jaruzelskiego, którym wydano rozkaz nie wpuścić robotników do zakładu. Kolejne pociągi wyładowywały na stacji pracowników, którzy (starczy spojrzeć na mapę) nie mieli żadnej drogi ucieczki, siłą rzeczy napierali, popychani przez kolejnych przybyłych, na wojskowy kordon. Ze skutkiem łatwym do przewidzenia.
Strzelano więc wcale nie do uczestników zamieszek, podpalających komisariaty czy rzucających kamieniami w milicję, ale do spokojnych ludzi, którzy szli do pracy. Wiele przesłanek od dawna już znanych wskazuje, że ukartowano to z zimną krwią, aby sprowokować zamieszki, które faktycznie wybuchły ? później, w reakcji na opisaną zbrodnię.
Właśnie sięgnąłem ? z pewnym opóźnieniem ? po najnowszy Biuletyn IPN. A tam, od razu, bo na stronie 2. znalazłem informację znaną być może fachowcom ? ale dla mnie będącą rzeczą nową. Mówi profesor Jerzy Eisler: „Jeśli wierzyć kierownikowi sektora polskiego w KC KPZS, Piotrowi Kostikowowi, już 16 grudnia, w środę, czyli jeszcze przed masakrą w Gdyni i przed najbardziej gwałtownymi walkami ulicznymi w Szczecinie, na posiedzeniu Biura Politycznego KPZS w Moskwie Leonid Breżniew postawił kwestię sukcesji władzy w Warszawie i powiedział, że najlepszym kandydatem jest Gierek. Propozycję przyjęto przez aklamację…”