W tonie frywolnym kpi sobie autorka z "heroicznych wyczynów" Kaczyńskiego i Macierewicza "w wojnie z komunizmem w sierpniu 1980" i ich uciekania przed "esbecją" a już szczególnie śmieszy panią Bibiannę, że Macierewicz, z pomocą Kaczyńskiego, ewakuował się z obserwowanego przez SB mieszkania w przebraniu kobiety. "I oto znów" pointuje "za sprawą heroicznej determinacji Jarosława Kaczyńskiego będzie mógł Macierewicz jeszcze przez kilka dni zwalczać komunę, postkomunę i układ". Cóż za lekkość pióra i dowcipu!
Antoniego Macierewicza jest za co krytykować, a jego niedawna nominacja jest, jak wszystkie decyzje podejmowane przez rząd w ostatniej chwili, podejrzana. Nie zmienia to faktu, że przez wiele lat spędzonych w peerelowskiej opozycji wykazywał się prawdziwym, a nie operetkowym heroizmem i, między innymi, był członkiem KOR, zanim jeszcze dołączył do tego gremium późniejszy redaktor naczelny "Gazety Wyborczej". A także tego, że w latach 80. polscy niepokorni naprawdę toczyli bynajmniej niezasługującą na głupawe kpinki wojnę z komunizmem.
"Wyborcza" swą obecną pozycję zawdzięcza właśnie temu, że postrzegana była jako spadkobierczyni ich etosu i umiejętnie użyła go do swojej politycznej gry. Pojawienie się w jej redakcyjnych komentarzach tonu kpiny z "heroizmu", jaki dotąd cechował tylko pisma Urbana i Barańskiego, to ciekawy znak nowego definiowania tożsamości "Gazety" teraz jako trybuny LiD.