Jacek Lutomski: Z jakiego pnia SLD się wywodzi

Grzegorz Napieralski, nowy przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej, stara się jak może, żeby zaistnieć. Idzie mu ciężko. Postanowiłem pomóc, dokonując analizy poglądów młodego, choć już siwego; nowego, choć jakby starego, lidera lewicy.

Publikacja: 18.06.2008 23:50

Zaczynamy od sprawy najważniejszej dla tej opcji politycznej, czyli seksu. – Czy pani syn Jerzy miał możliwość nauczyć się wychowania seksualnego w szkole? – zapytał towarzysz Grzegorz wprost Monikę Olejnik, pokazując, że jest do rozmowy świetnie przygotowany, bo zna imię syna dziennikarki.

– Myślę, że sobie jakoś dał radę – powiedziała wyraźnie zbita z tropu pani redaktor. – Ja też nie miałem takiej możliwości – załkał nad swoim losem przewodniczący.

Muszę niestety zastąpić prowadzącą “Kropkę nad i” i zadać podchwytliwe pytanie: to jakim cudem pan poseł ma dwie córki?

Drugim ważnym problemem lewicowej formacji jest, jak zwykle, głęboka troska o naród: – Czy Polacy dadzą sobie radę z takim, co chwila wyciąganym, jakimś brudem, który zburza tak naprawdę debatę polityczną i publiczną.

I tu też, jak zwykle, lewicowcy wolą zamiatać brudy pod dywan, bo wtedy nic się nie “zburza”.

Reklama
Reklama

Wreszcie wątek trzeci podjęty przez następcę Olejniczaka, jakże żywo od lat dyskutowany – korzenie formacji. – Ja się z żadnego pnia nie wywodzę. Proszę mi nie imputować takich rzeczy! – szedł w zaparte Napieralski.

No cóż, towarzyszu przewodniczący, w życiu tak bywa, że człowiek nie do końca zna swój rodowód i nie zawsze zdaje sobie sprawę, pod jakim sztandarem idzie. Pewna mała wieś nazywała się przed laty Wieprzów. Jej dumni mieszkańcy szli w pochodzie pierwszomajowym pod transparentem “Gromada Wieprzów”. Nie rozumieli, dlaczego gawiedź zgromadzona wzdłuż trasy pokłada się ze śmiechu. Mądra władza poradziła sobie z tym bolącym problemem. Nazwę zmieniono na Wieprzyce, a gromadę wchłonęło duże miasto.

Może już nadszedł czas na zmianę nazwy SLD?

Zaczynamy od sprawy najważniejszej dla tej opcji politycznej, czyli seksu. – Czy pani syn Jerzy miał możliwość nauczyć się wychowania seksualnego w szkole? – zapytał towarzysz Grzegorz wprost Monikę Olejnik, pokazując, że jest do rozmowy świetnie przygotowany, bo zna imię syna dziennikarki.

– Myślę, że sobie jakoś dał radę – powiedziała wyraźnie zbita z tropu pani redaktor. – Ja też nie miałem takiej możliwości – załkał nad swoim losem przewodniczący.

Reklama
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Co ma Kaczyński, czego nie ma Tusk? I czy ma to Sikorski?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kłamstwa Brauna o Auschwitz uderzają w polską rację stanu. Czy ten scenariusz pisano cyrylicą?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Relacje z Trumpem pierwszym testem, ale i szansą dla Nawrockiego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama