Reklama
Rozwiń

Andżelika Borys na ołtarzu wielkiej polityki

Wszystko wskazuje na to, że Andżelika Borys zostanie poświęcona na ołtarzu wielkiej polityki. Odsunięcie jej od władzy w Związku Polaków na Białorusi ma być jedną z marchewek dla Aleksandra Łukaszenki, by łatwiej mu było podjąć decyzję o wyrwaniu się z objęć Moskwy.

Aktualizacja: 19.09.2008 12:12 Publikacja: 19.09.2008 07:27

Niewątpliwie wielka polityka wymaga ofiar. A po interwencji rosyjskiej w Gruzji czas jest właśnie taki, by podejmować strategiczne, dalekosiężne decyzje. Także w sprawie przyszłości Białorusi, która w interesie Polski powinna być jak najsilniej związana z Zachodem i jak najmniej skazana na zależność od Moskwy.

Cel jest więc szlachetny i ważny dla przyszłości naszego kraju (a także Polaków na Wschodzie, w tym tych na Białorusi). Gorzej ze środkiem. Bo, jak się wydaje, polski MSZ chce ulec żądaniom Łukaszenki i po prostu wymusić na Andżelice Borys, by zniknęła ze Związku Polaków. Niezależnie od tego, co myślą rodacy z Białorusi i niezależnie od tego, kim była pani Borys.

A przez kilka lat była, tu w Polsce, symbolem słusznej walki o demokrację na Białorusi, polską patriotką, która stawiła czoło dyktaturze. Pojawiała się na okładkach pism kobiecych, była tą piękną, która nie bała się „bestii”. Politycy różnych opcji, od Donalda Tuska po Romana Giertycha, jeździli do niej do Grodna, całowali po rękach, pozując przy okazji do fotografii.

Za te wizyty polskich polityków, za ten wizerunek Polki walczącej z białoruską dyktaturą Andżelika Borys zapłaciła wysoką cenę. Wiele razy wzywana na milicję, wiele razy przesłuchiwana. Osamotniona, zastraszana, tropiona przez smutnych panów w żiguli. Odgrywała rolę, która podobała się nam w Polsce. Teraz najwyraźniej już się nie podoba, bo takie są uwarunkowania geopolityczne.

Czy bez odsunięcia pani Borys zachęcanie Łukaszenki do współpracy z Zachodem jest niemożliwe? Jeżeli tak, to trzeba znaleźć sposób na to, by działacze nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków, a zwłaszcza Andżelika Borys, nie poczuli, że ich walka i cierpienia nie miały sensu. Trzeba znaleźć dla nich godne miejsce w nowej geopolitycznej rzeczywistości.

Reklama
Reklama

Niewątpliwie wielka polityka wymaga ofiar. A po interwencji rosyjskiej w Gruzji czas jest właśnie taki, by podejmować strategiczne, dalekosiężne decyzje. Także w sprawie przyszłości Białorusi, która w interesie Polski powinna być jak najsilniej związana z Zachodem i jak najmniej skazana na zależność od Moskwy.

Cel jest więc szlachetny i ważny dla przyszłości naszego kraju (a także Polaków na Wschodzie, w tym tych na Białorusi). Gorzej ze środkiem. Bo, jak się wydaje, polski MSZ chce ulec żądaniom Łukaszenki i po prostu wymusić na Andżelice Borys, by zniknęła ze Związku Polaków. Niezależnie od tego, co myślą rodacy z Białorusi i niezależnie od tego, kim była pani Borys.

Reklama
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Co ma Kaczyński, czego nie ma Tusk? I czy ma to Sikorski?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kłamstwa Brauna o Auschwitz uderzają w polską rację stanu. Czy ten scenariusz pisano cyrylicą?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Relacje z Trumpem pierwszym testem, ale i szansą dla Nawrockiego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama