Jestem po stronie Berlusconiego

Włochy nie potrafią wyjść z szoku po śmierci 38-letniej Eluany Englaro. Prezydent Giorgio Napolitano wzywa do "zaprzestania awantur". "Pomilczmy. To czas na refleksję" – apeluje głowa państwa włoskiego. Prezydent Napolitano ma powody, aby dziś wyciszać emocje.

Aktualizacja: 10.02.2009 20:00 Publikacja: 10.02.2009 19:57

To on z góry zapowiedział, że nie podpisze forsowanego przez premiera Silvia Berlusconiego specjalnego rządowego dekretu, który miał zapobiec śmierci Eluany. Berlusconi trafnie wskazywał, że w tym wypadku nie ma mowy o śmierci mózgowej, i za swój moralny obowiązek uznał podjęcie wszelkich wysiłków, aby nie pozwolić na zagłodzenie kobiety.

Włoski premier znany jest z niezwykle pragmatycznego podejścia do polityki.

W tej sprawie jednak użył uprawnień szefa rządu po to, aby spróbować zapobiec śmierci, która – zdaniem wielu Włochów – jest wstępem do legalizacji eutanazji. Dozwolonej już przecież w paru europejskich krajach, m.in. w Belgii i Holandii. Prezydent Napolitano, tłumacząc swój sprzeciw wobec ustawy ratującej życie Eluany, stwierdził, że nie wolno dopuścić, by politycy wpływali na kwestie, które rozstrzygnął włoski Sąd Najwyższy.

Ale czy lewica ma prawo przeciwstawić rzekomo doraźną politykę rządu ponadpartyjnej mądrości prezydenta i sądu? W imię czego należy zakładać, że Giorgio Napolitano, przez wiele lat członek partii komunistycznej, nie kierował się ideologią lewicy, która lansuje prawo do oceny "jakości życia", a odrzuca chrześcijańskie przekonanie o wartości każdego istnienia?

Polityka jest dziś uważana za zajęcie mało znaczące, ba – wręcz banalne. Niesłusznie, w rzeczywistości decyduje ona niekiedy o życiu i śmierci. We Włoszech okazało się, że wybierając prezydenta, politycy wybrali równocześnie jurora w sporze o życie Eluany. W sporze, w którym trudno o kompromis.

Reklama
Reklama

Po jednej stronie mamy przedstawicieli lewicy w większości przekonanych, że lekarze mogą oceniać, kiedy zakończyć życie. Po drugiej prawicy – w większości przekonanych, że życie jest darem od Boga, na który nie wolno podnosić ręki. Twierdzących, że kiedy ludzie staną się arbitrami decydującymi o wyznaczaniu kresu życia innych ludzi, musi dojść do nadużyć.

W tej sprawie bliższy jest mi Berlusconi, który broni świętości życia i wzywa do pokory, niż włoski prezydent, który przykłada rękę do skazania Eluany na śmierć.

[b][link=http://blog.rp.pl/semka/2009/02/10/jestem-po-stronie-berlusconiego/]skomentuj na blogu[/link][/b]

To on z góry zapowiedział, że nie podpisze forsowanego przez premiera Silvia Berlusconiego specjalnego rządowego dekretu, który miał zapobiec śmierci Eluany. Berlusconi trafnie wskazywał, że w tym wypadku nie ma mowy o śmierci mózgowej, i za swój moralny obowiązek uznał podjęcie wszelkich wysiłków, aby nie pozwolić na zagłodzenie kobiety.

Włoski premier znany jest z niezwykle pragmatycznego podejścia do polityki.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Co ma Kaczyński, czego nie ma Tusk? I czy ma to Sikorski?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kłamstwa Brauna o Auschwitz uderzają w polską rację stanu. Czy ten scenariusz pisano cyrylicą?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Relacje z Trumpem pierwszym testem, ale i szansą dla Nawrockiego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama