[b][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/05/02/kiszczak-na-miare-waszych-mozliwosci/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Był to argument z gatunku „reductio ad absurdum”, oparty na ulubionym przez salon chwycie wykpiwania przeciwnika: „jakim trzeba być oszołomem, żeby coś tak nonsensownego powiedzieć”. Z każdej próby zakwestionowania sielankowej wizji „porozumienia Polaków z obu stron historycznego podziału”, z każdej próby dociekania, jak dochodzili komuniści do decyzji o oddaniu władzy i skąd wzięły się takie a nie inne okoliczności jej przekazania, szydzili funkcjonariusze Salonu sugestią: „Ha, ha, to niby bezpieka obaliła siebie sama, co? Agenci komunizm obalili, ha, ha?”
W istocie tak przedstawił teraz sprawę nie byle oszołom, tylko osoba we wszystkich szczegółach operacji przekazania władzy najlepiej zorientowana, a przy tym trudna do wykpienia, bo z dawna już ogłoszona przez guru Salonu „człowiekiem honoru”. Innymi słowy ? we własnej osobie Czesław Kiszczak. I nie jest to jakieś tam sobie chlapnięcie w pośpiesznie udzielanym wywiadzie, ale oświadczenie złożone przed sądem, przed którym stary ubek odpowiada dziś jako „autor” stanu wojennego (swoją drogą, ten propagandowy bełkot wymyślony na użytek jego i Jaruzelskiego przyjął się już wśród niedouczonych dziennikarzy; psychopatę lub zbrodniarza, który zabił kilka przypadkowych osób, niektóre media uparcie nazywają „autorem” zamachu na holenderską królową).
Mowy Kiszczaka, w przeciwieństwie do wcześniejszej oracji Jaruzelskiego, nie przedrukowała gazeta wyspecjalizowana w obronie generałów. W ogóle przyjęto ją pełnym zakłopotania milczeniem, podobnie, jak kiedyś zeznania tegoż Kiszczaka przed komisją sejmową, gdy opowiadał, jak to u zarania III RP prominenci środowiska świeżo dokooptowanego do władzy odwiedzali go w gabinecie pytając co na nich ma, a on kazał sobie przynosić teczki z archiwum i przy zainteresowanych wrzucał je do niszczarki (śmiejąc się w duchu, bo przecież miał kopie ? ale frajerzy się na to nabierali). Ale władza Salonu nad mediami była wtedy znacznie szczelniejsza niż dziś, więc wyznania te, choć Kiszczak wprost przyznawał się do popełnienia przestępstwa, nie przedarły się do opinii publicznej.
Tymczasem Kiszczak, pośród horrendalnych i bezczelnych stwierdzeń o tym, że SB była organizacją patriotyczną, a on, jako komunista, kierował się dobrem państwa i narodu, stwierdza dziś wprost: ci, którzy tak puszą się, że należy im się szczególna pozycja w debacie publicznej, bo wywalczyli wolność, niczego nie wywalczyli. Dostali władzę na tacy od bezpieki, ode mnie, Kiszczaka. To ja wybrałem na partnerów w operacji przekazania władzy właśnie ich, i niech o tym pamiętają. Tyle mniej więcej wynika ze składanych pod przysięgą wyjaśnień Kiszczaka ? dokładnie tyle, że to właśnie komuniści zaplanowali proces swojego obalenia i kontrolowali go przez swych agentów. Plus jeszcze niewypowiedziana, ale wyraźna sugestia: i lepiej mnie nie wkurzajcie, bo mogę powiedzieć więcej!