Całkiem niedawno prokuratorzy z Zielonej Góry uznali, że za rządów PiS nie podsłuchiwano ludzi niezgodnie z prawem.
Wcześniej umorzono śledztwo w sprawie zniszczenia dwóch laptopów przez byłego szefa resortu sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę i jego asystenta.
Nie inaczej – czyli umorzeniem – zakończyło się dochodzenie (choć potem je wznowiono) w sprawie przekroczenia uprawnień przez byłego zastępcę prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga, dotyczące słynnej konferencji prasowej, podczas której zaprezentował on kulisy operacji mającej na celu zidentyfikowanie źródła przecieku z akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa.
Natomiast w prokuraturze w Płocku na włosku wisi śledztwo przeciwko byłemu prokuratorowi generalnemu Zbigniewowi Ziobrze o ujawnienie materiałów z akt sprawy dotyczącej mafii paliwowej członkowi Rady Bezpieczeństwa Narodowego Jarosławowi Kaczyńskiemu. Włosek ten jest szczególnie cienki od chwili, gdy w tej samej sprawie sąd dyscyplinarny odmówił uchylenia immunitetu prokuratorowi Wojciechowi Miłoszewskiemu.
Obraz klęski zjednoczonych sił na rzecz oczerniania Prawa i Sprawiedliwości jest tym bardziej wyrazisty, że sejmowa komisja śledcza powołana do wykrycia nacisków na służby specjalne za rządów PiS tak bardzo nie wykryła żadnego nacisku, iż Platforma Obywatelska jest coraz mocniej naciskana – także przez swoich sympatyków – aby jak najszybciej zakończyła jej bezsensowny żywot.