[b][link=http://blog.rp.pl/koscinski/2009/08/07/polsko-ukrainskie-pojednanie-tylko-na-papierze/]skomentuj na blogu[/link][/b]
I jeszcze przed próbą wejścia na terytorium Polski spowodowali coś zupełnie odwrotnego do deklarowanego przez nich celu: gwałtowne protesty antyukraińskie. Zamiast pojednania mieliśmy eskalację wrogości.
Nasi wschodni sąsiedzi mają pecha, że na przestrzeni XX wieku największą formacją, która walczyła o wolność Ukrainy, była UPA – organizacja mająca na swym koncie zarówno karty bohaterskiej walki z Sowietami już po II wojnie światowej, jak i masowe mordy na Polakach podczas tej wojny. Także na bohatera indywidualnego najlepiej pasują wyraziste postaci związane z UPA czy Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów, której Ukraińska Powstańcza Armia była „wojskowym ramieniem”. I to jest powód dla którego UPA jest tak czczona, a Stepan Bandera tak honorowany.
Największym problemem to jednak fakt, że Ukraińcy swoich bohaterów chcą wybielić. Zgodnie z logiką mówiącą, że jeśli Bandera ma mieć pomnik w każdym zachodnioukraińskim mieście, to przecież nie można wspominać o jego błędach czy winach. Jeśli UPA ma być czczona jako najważniejsze - wręcz jedyne! – ukraińskie ugrupowanie narodowowyzwoleńcze, to nie wolno mówić o zbrodniach przez nią dokonanych.
W tej sytuacji o dialog historyczny jest dziś niesłychanie trudno. Ukraińcy potrzebują czasu, aby w końcu zrozumieć, że nasze zarzuty wobec UPA nie wynikają z jakiegoś wydumanego „antyukrainizmu”.