Przyjął również taktykę dezawuowania za pomocą niegodziwych chwytów szefa CBA oraz mediów, które skandal ujawniły i napiętnowały. W rozmowie z Moniką Olejnik – przy zupełnym braku reakcji z jej strony – posunął się do dwukrotnego nazwania "Rzeczpospolitej" "pisowską "Völkischer Beobachter"".
Nie jest do pomyślenia, aby w cywilizowanym kraju, respektującym standardy demokracji, szanujący się polityk pozwolił sobie ubliżać zarazem opozycyjnej partii i niezależnej gazecie, porównując ją do hitlerowskiej NSDAP i jej oficjalnego organu prasowego. A jeśliby się już czegoś takiego dopuścił, jego przełożony musiałby udzielić mu dymisji. Minister, zachowujący się tak, jak w sprawie afery hazardowej zachowuje się Andrzej Czuma, nikogo bowiem nie kompromituje bardziej niż tego, kto go ministrem uczynił.
Często w ostatnich latach formułowano postulat, by wysocy urzędnicy, obejmując stanowisko, "pozostawiali swe poglądy za drzwiami". Andrzej Czuma, obejmując funkcję ministra sprawiedliwości – a raczej, jak się, niestety, okazało, funkcję stróża partyjnych interesów w tym resorcie – pozostawił za drzwiami swą podziwianą niegdyś prawość i zwykłą przyzwoitość.
Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/10/05/minister-czuma-przekroczyl-granice-przyzwoitosci/]blog.rp.pl/ziemkiewicz[/link]