[b][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/10/14/o-skarbach-i-geniuszach/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Grad nie znalazł, ale odwołany nie został. Premier tłumaczył wówczas, że nie może tego zrobić, gdyż minister skarbu sam jest nieocenionym skarbem.
Nikt poza nim nie może w Polsce przeprowadzić prywatyzacji ani sfinalizować negocjacji w sprawie PZU. Wydawałoby się, że takie działania prowadzone są przez armię urzędników, którym minister tylko patronuje, ale okazuje się, że w Polsce robi to osobiście. A jak kompetentnie, mogliśmy się przekonać, poznając kulisy negocjacji stoczniowych. Piszę "premier", a może należałoby inaczej? Sławomir Nowak po wywaleniu go z Kancelarii Premiera ogłosił, że jego szef jest "dotknięty przez Pana Boga geniuszem". Nie wiem, czy do pozbycia się Nowaka trzeba aż geniusza, ale może w użycie wejdzie nowa forma nazywania Donalda Tuska Geniuszem Kaszub.
Dla młodszych czytelników: był nie tak dawno przywódca zwany Geniuszem Karpat. Skończył nie najlepiej i, broń Boże, nie chcę Tuska do niego porównywać. Jednak jak na warunki demokracji dworacy premiera osiągają niezłe standardy, a pewnie wiele jeszcze przed nimi.
Swoją drogą, na konferencji prasowej, bodaj w sierpniu, tłumacząc, dlaczego Grada nie wyrzuca, choć obiecał, premier wyjaśnił dziennikarzom, że się pomylił, gdyż jest omylny (choć geniusz). Dziennikarze wzruszyli się i nie zorientowali, że omylność premiera nie ma tu nic do rzeczy. Obietnicę można złamać, ale nie można się w jej przypadku mylić.