Spotkaliśmy się na Uniwersytecie Warszawskim przy okazji konferencji poświęconej nowemu serialowi pt. "Sprawiedliwi". Bardzo się wtedy wyściskaliśmy. Życzyłem mu wszystkiego co najlepsze. I przypomniałem, że wśród polskich oficerów, którzy zginęli w Katyniu, było półtora tysiąca Żydów. I że w Izraelu, pod Jerozolimą, mamy las poświęcony ofiarom Katynia. Nie wiedział o tym. Był zachwycony. – To nas też łączy – powiedziałem.
[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/weiss/2010/05/03/nigdy-wiecej/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Andrzej Przewoźnik zawsze działał na rzecz Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Był na wszystkich uroczystościach, podczas których wręczałem medale zasłużonym. Mieliśmy podobne poglądy na temat sprawiedliwych. Zawsze mówiliśmy, że to bohaterowie naszego życia.
Pierwszy raz spotkaliśmy się w 2001 roku, gdy przyjechałem do Polski jako ambasador. Poznaliśmy się przy okazji uroczystości poświęconej Januszowi Korczakowi. Razem, jednym samochodem, pojechaliśmy wówczas do dawnego obozu w Treblince. Byłem tam pierwszy raz. Od razu zobaczyłem tablicę z napisem "Nigdy więcej" w wielu językach. Po angielsku, niemiecku, rosyjsku, nawet w jidysz...
Ale nie po hebrajsku. Oczywiście to nie był przypadek, bo dla komunistów językiem Żydów był jidysz. – Andrzej, musimy to zmienić! – powiedziałem. I on bardzo się w to zaangażował. Zadanie nie było proste, trzeba było przestrzegać pewnych procedur. Ale wspólnie nad tym pracowaliśmy. I hebrajskie słowa oznaczające "Nigdy więcej" wreszcie pojawiły się w Treblince.