Reklama
Rozwiń
Reklama

Kłopotliwe słowo na „ch”

Głównym kryterium oceny kandydatów stała się w tej kampanii charyzma. Charyzma to owe "coś", co odróżnia męża stanu od Sławomira Nowaka, to feromon, który brzydkim, grubym i brodatym politykom pozwala uwodzić tłumy.

Aktualizacja: 06.05.2010 19:20 Publikacja: 06.05.2010 18:05

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/mazurek/2010/05/06/klopotliwe-slowo-na-ch/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Charyzmę, jak wiadomo, liczy się w komorach. Większość kandydatów to stworzenia jedno- i dwukomorowe. Ale nie wszyscy. Jest jeden, nazwijmy go Charyzmaczyński, którego szczególną moc zachwala w każdym wywiadzie jego szefowa sztabu. Bez wątpienia słusznie prawi, albowiem egzemplarz ten działał dotychczas jak magnes. Tyle że odwrócony i zamiast przyciągać, wiele opiłków elektoratu odpychał. Czy uda się tę usterkę w krótkim czasie usunąć? – to najciekawsze bodaj pytanie tegorocznej batalii.

Jest też faworyt, kandydat Charyzmatowski, składający się wyłącznie z charyzmy i wąsów. To model nowoczesny, dostosowany do wyśrubowanych przez Hermana Van Rompuya standardów europejskich. Jego charyzma nie oślepiała dotychczas swą mocą, tembr głosu nie zniewalał tłumów. Ale to pozory. Wspomniany Belg też przypomina oponentom bankowego urzędniczynę o charyzmie mokrej ścierki, a jednak został kimś na kształt prezydenta Europy. Nasz Charyzmatowski został kimś na kształt prezydenta Polski.

Szczerze mówiąc, pojawiające się zarzuty, że nie wykazał w czasie żałoby wystarczającej empatii, że nie przeżywał jej choćby tak jak premier, uważam za drugorzędne. Za to za absolutnie przerażającą uważam jego wypowiedź na temat walających się po smoleńskim lesie szczątków. Apelował on o "zachowanie umiaru w tworzeniu atmosfery, że oto gdzieś znaleziono kawałek ubrania". "To nie jest wielki problem" - oznajmił z wysokości swego urzędu.

Naprawdę byłby pan gotów powtórzyć to na przykład żonie Arama Rybickiego? Że w końcu to tylko mankiet? Albo żonie Grzegorza Dolniaka? Nie rozumie pan, że nie chodzi tu nawet o sentymenty, ale o majestat państwa? Wie pan, panie marszałku, gdyby tam rozbił się air force one, to Amerykanie przeczesaliby im całą gubernię, policzyliby wszystkie wiewiórki i niedźwiedzie.

Reklama
Reklama

Rozumiem, że nie ma pan do tego głowy. Że jedzie pan do Moskwy, że pali znicze z Wajdą. Niech pan jedzie, niech pan się jedna, naprawdę. Tylko niech się pan już nie odzywa. Przynajmniej w ten sposób.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/mazurek/2010/05/06/klopotliwe-slowo-na-ch/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Charyzmę, jak wiadomo, liczy się w komorach. Większość kandydatów to stworzenia jedno- i dwukomorowe. Ale nie wszyscy. Jest jeden, nazwijmy go Charyzmaczyński, którego szczególną moc zachwala w każdym wywiadzie jego szefowa sztabu. Bez wątpienia słusznie prawi, albowiem egzemplarz ten działał dotychczas jak magnes. Tyle że odwrócony i zamiast przyciągać, wiele opiłków elektoratu odpychał. Czy uda się tę usterkę w krótkim czasie usunąć? – to najciekawsze bodaj pytanie tegorocznej batalii.

Reklama
Komentarze
Estera Flieger: Jak polubić 11 listopada. Wylogować się do świętowania
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Zbigniew Ziobro bez odznaki szeryfa nie okazał się kowbojem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Działka pod CPK odkupiona przez państwo. Teraz tylko PiS ma problem z tą aferą
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Donald Tusk je przystawki, żurek i czeka na drugie danie
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Komentarze
Sposób na Donalda Trumpa. Lewicowa rewolucja w Nowym Jorku
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama