Proces miał całkowicie polityczny charakter. Politykiem jest skazany. Polityczne były wybory 19 grudnia 2010 r., w których Sannikau walczył przeciwko Łukaszence. Decyzja Łukaszenki o sfałszowaniu ich wyników to również polityka. Polityczna była demonstracja, którą zwołali ograbieni z głosów przeciwnicy Łukaszenki. Z arsenału dyktatorskiej polityki było zaś zamknięcie opozycjonistów w areszcie KGB.

Wybory, zamieszki, pobicia, aresztowania – to wszystko działo się ledwie kilka miesięcy temu. Wtedy przyglądał się temu z przerażeniem i oburzeniem cały cywilizowany świat. Teraz Białoruś opinii publicznej spowszedniała. Trochę w ciszy zapadają wyroki na uczestników tamtych wydarzeń.

Po raz kolejny dyktatorzy wygrywają ze spragnioną newsów światową publicznością. Oni nie liczą się z czasem, rozkładają swoje plany na pokolenia, a nie na cztery czy pięć lat, które dzielą kolejne demokratyczne wybory. Z czasem przegrywają natomiast ich odważni przeciwnicy i zwykli obywatele.

Tym bardziej należy poprzeć pomysł, który dotyczy wielkiej imprezy sportowej mającej się odbyć dopiero za jakiś czas. Pomysł, zgłaszany między innymi przez szefa Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka, by odebrać Białorusi mistrzostwa świata w hokeju w 2014 roku.

Hokej to nie piłka nożna. Najlepiej grają w niego narody szczególnie szanujące demokrację, od Kanadyjczyków przez Skandynawów po Czechów. Tak się złożyło, że jest też pasją nieliczącego się z regułami demokracji i wolności Aleksandra Łukaszenki. Te mistrzostwa byłyby prezentem dla Łukaszenki zapełniającego kolonie karne politykami, ale nie dla Białorusi. Dotychczasowe sankcje nie skutkowały. Realna groźba odebrania Łukaszence największej imprezy w jego ukochanej dyscyplinie skuteczna być może.