Dla innych nie wyjaśniono sprawy niekonwencjonalnych metod zamachu. A rosyjscy dziennikarze (podziw za ich patriotyczną determinację!) byli szczerze zdziwieni, że komisja Jerzego Millera obarczyła ich państwo częścią odpowiedzialności. Niesłychane!
Wielki zawód poczuli też ci, którzy oczekiwali, że usłyszą słowa o naciskach na pilotów. Przeciwnie, usłyszeli, iż "piloci nie byli samobójcami". Usłyszeli, że próby podejścia są praktyką dopuszczalną. Komisja jednoznacznie stwierdziła, że nie ma śladu nacisków na pilotów.
Cóż to musi być za ból po tym, gdy wałkowało się wielokrotnie tzw. "incydent gruziński". Po tym, gdy "docierało się" do rewelacji na temat rzekomej kłótni gen. Błasika z pilotami. A tu, pech, komisja twierdzi, że nie było takiej kłótni.
Tak więc można tytułować komentarze "ten raport musi boleć". I pisać - jak jeden z autorów "Gazety Wyborczej" - że "choć członkowie komisji wielokrotnie podkreślali, że nikt nie wywierał nacisku na załogę, by lądowali w Smoleńsku za wszelką cenę, to przyznaje, że mogła odczuwać presję".
"Raport musi boleć" skoro połowę obszernego komentarza poświęca się wątkowi, któremu komisja poświęciła kilka zdań w czasie prezentacji. I tak jak jednych raport musi boleć, tak drugich ten żal, że nie da udowodnić się tezy o "ląduj dziadu", może bawić.