Dzień świra

Tyle lat człowiek przygląda się polskiej rzeczywistości. Tyle lat ją komentuje. W zasadzie rzadko, co już budzi emocje. Przynajmniej tak się wydaje.

Publikacja: 09.05.2012 19:47

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Bo właśnie wydaje się, że jest się przyrodnikiem na sawannie Serengeti i bez cienia emocji obserwuje jak lew znów zjada antylopę. A potem też bez emocji jak tegoż lwa rozszarpuje stado hien.

Jednak nie. Raz na jakiś czas, ktoś coś powie, zrobi lub napisze, że odkrywamy, iż jednak mamy emocje. Nawet, gdy po raz kolejny „Gazeta Wyborcza" minie się z prawdą. Niby nas przyzwyczaiła do tego, ale jednak nie.

Tak więc dziś Paweł Wroński polemizując z prof. Andrzej Nowakiem w sprawie nauki historii próbuje wcisnąć czytelnikom zwykły kit. Pisze o spotkaniu u prezydenta Komorowskiego, gdzie debatowano niedawno nad reformą (czy też kasatą) nauczania historii. Wroński tam był, i ja też tam byłem.

Według niego zwolennicy „reformy", historycy – jak ich nazwał – dowiedli tam przeciwnikom, że ci kompletnie nie mają racji. Oczy przecierałem, bo wglądało to zupełnie inaczej. Z jakichś przecież racji gospodarz spotkania, czyli prezydent, namawiał minister oświaty, aby zmieniła „reformę". A ta mu odpowiadała, że postara się to zrobić. Wprawdzie pewnie tego nie zrobi, ale gdyby wszystko było git z pseudo-reformą, to prezydent nie męczyłby koleżanki z partii, z której się wywodzi, a ona nie musiałaby się tłumaczyć. Zresztą określenie Wrońskiego, że historycy udowodnili coś przeciwnikom też jest fałszem. Bowiem strona zwolenników składała się wyłącznie z twórców „reformy", którzy bronili tam swoje dziecko. Prawdę powiedziawszy wyglądało to na mecz do jednej bramki, że aż podejrzewałem organizatora spotkania prof. Tomasza Nałęcza, iż trochę nie fair dobrał drużyny przeciwne (na korzyść przeciwników MEN).

Wrońskiego generalnie nie warto czytać, zwłaszcza, gdy tak dalece mija się z prawdą. Tym razem zajrzyjcie Państwo, aby porównać wydrukowanych obok siebie polemistów: Nowaka i Wrońskiego. Przyjemnie można poczuć różnicę klasy intelektualnej i kultury osobistej. Pouczające.

Większe przygnębienie ogarnia, gdy coś fałszywego napisze człowiek, którego cenimy i szanujemy. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski to postać wybitna. Tym większy żal ogarnia, gdy tym razem pisze tak jakby od lat był autorem „GW". Ksiądz Tadeusz poparł bojkot Euro 2012 na Ukrainie i ucieszył się z tego, że brytyjski książę William nie pojedzie nad Dniepr: „...w Polsce przeróżne tzw. autorytety moralne wieszają psy na Jarosławie Kaczyńskim za podjęcie podobnej decyzji. Wśród krytykantów znalazł się także Paweł Kowal, dziś szef kanapowej partyjki, a nie tak dawno jeszcze gorliwy zwolennik skompromitowanego prezydenta ukraińskiego Wiktora Juszczenki, gloryfikatora zbrodniarzy z UPA, którego w ostatnich wyborach prezydenckich odrzucił jego własny naród. Kowal swoimi umizgami do Juszczenki skrzywdził też rodziny Polaków pomordowanych na Kresach. Mógłby więc mieć choć na tyle honoru, aby w tych sprawach po prostu milczeć".

Na czym polega fałsz? A no na tym, że Juszczenkę wspierał nie tyle Kowal, co jego polityczny patron, czyli śp. prezydent Lech Kaczyński. Tego zabrakło w tym tekście. Po drugie, dlaczego Kowal ma milczeć, skoro to on a nie Jarosław Kaczyński jeździł z misją humanitarną do Julii Tymoszenko. A głosu Kaczyńskiego z tamtego czasu jakoś nie znamy. I jeszcze jedno, drogi księże Tadeuszu, skoro bojkot księcia Williama jest ważny to jakie znaczenie ma głos arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego? Łaciński metropolita Lwowa, którego słusznie ksiądz Tadeusz bronił przed chamskim atakiem Stefana Niesiołowskiego, jest stanowczo przeciwny bojkotowi.

I tak czasem toczy się swój własny dzień świra. Można by oszaleć, gdyby nie radosna działalność naszych autorytetów i elit. Dziś mamy 9 maja! Czy zapaliliście Państwo znicz na grobach czerwonoarmistów? Jak mogliście zapomnieć? Przecież dwa lata temu ogłoszona została przez elity (elity przez duże E) akcja „Cała Polska pali znicze". Wybitni ludzie – Andrzej Wajda, Tadeusz Mazowiecki – opowiadali nam jak to ważne i pożyteczne. Akcja miała trwać do końca świata i jeden dzień dłużej.

Sygnatariusze apelu zapomnieli o tym pewnie już dzień po akcji, bo w zeszłym roku jakoś nikt nam o niej nie przypominał. Ale dlatego warto żyć: nie ma nic bardziej zdrowego niż śmiech z bufonady i zadęcia naszych elit i autorytetów.

Bo właśnie wydaje się, że jest się przyrodnikiem na sawannie Serengeti i bez cienia emocji obserwuje jak lew znów zjada antylopę. A potem też bez emocji jak tegoż lwa rozszarpuje stado hien.

Jednak nie. Raz na jakiś czas, ktoś coś powie, zrobi lub napisze, że odkrywamy, iż jednak mamy emocje. Nawet, gdy po raz kolejny „Gazeta Wyborcza" minie się z prawdą. Niby nas przyzwyczaiła do tego, ale jednak nie.

Pozostało 90% artykułu
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Artur Bartkiewicz: TVN i Polsat na liście firm strategicznych, czyli świat już nie będzie taki sam
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Być sigmą – czemó młodzi wymyślają takie słówka?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kurs na gospodarczy patriotyzm i przeciw globalizacji. Pożegnanie Rafała Trzaskowskiego z liberalizmem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Komentarze
Dlaczego Mercosur jest gospodarczą i geopolityczną szansą dla Unii Europejskiej