Reklama

Nic się nie stało, Sowieci, nic się nie stało

Mamy problem ponoć, my Polacy, z Rosjanami. Duża część z nas nie chce zgodzić się na zorganizowany przemarsz rosyjskich kibiców na Stadion Narodowy. Jaki z tego wniosek?

Publikacja: 04.07.2012 00:23

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Rusofobia, nietolerancja, przejaw narodowych kompleksów, i takie tam zwykłe diagnozy, które słyszymy o sobie od lat.

Rzecz jednak w tym, że żadnych emocji nie wzbudziłby przemarsz kibiców czeskich, chorwackich, irlandzkich. Wzbudza emocje przemarsz kibiców rosyjskich. Pewnie wzbudziłoby też przejście fanów z Niemiec.

Ale na pewno w mniejszym stopniu. Niemcy nie ozdobiliby się symbolami, które obrażają uczucia innych. Darujmy sobie rozważania o swastyce, bo to czysta abstrakcja. Niemieccy kibice nie obnoszą się np. jakąś symboliką z czasów kajzerowskich.

I to jest clou problemu. Warto przyjrzeć się kibicowskiej estetyce - a jak słusznie pisał Herbert "estetyka może być pomocna w życiu". Kibice zdobią się w barwy narodowe siląc się bardziej na ekstrawagancję niż na zamanifestowanie swoich poglądów politycznych. W barwach narodowych są peruki, mniej czy bardziej zabawne czapki, peleryny. Forma mniej więcej taka sama u wszystkich. Czasem są drobne różnice - Grek nałoży plastikowy hełm hoplity, a kilku Polaków wdziało husarskie skrzydełka. Ot, zabawki. Pastisz i śmiech.

Jest za to jedna grupa, która odziewa się inaczej. I te swoje przebrania traktuje - nomen omen - bardzo "sierioznie". Budionówki, furażerki z czerwonymi gwiazdami, sierpy i młoty. Bo taka ich tradycja, trzeba więc uszanować - słyszymy.

Reklama
Reklama

Słyszymy też, że ze Szwedami, albo Turkami również były wojny. Tyle, że po ofiarach tamtych wojen nikt już nie płacze. A po ofiarach Sowietów, z czerwonymi gwiazdami na czapkach, ciągle jednak tak. Żyją jeszcze ludzie, dla których "ta tradycja" to nie abstrakcja, ale pamięć o bólu i strachu.

To nie my mamy problem z symboliką, do której tak bardzo przywiązana jest część rosyjskich kibiców. Czy tylko w Warszawie budzi to emocje? A w Budapeszcie? Pradze, Wilnie, Rydze, Tallinnie, Lwowie, Tbilisi, Kabulu?

To Rosja, nie tylko ta futbolowa, ma pracę do odrobienia. Dopóki będzie uważała się wyłącznie za ofiarę wielkich zbrodni, dopóki będzie odrzucała jakąkolwiek odpowiedzialność, dopóty będzie problem.

Niech nikt nie zabrania rosyjskim kibicom przemarszów pod ich narodowymi barwami. Ale niech też nikt nie dziwi się oburzeniu na występy pod zbrodniczymi symbolami.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk promuje Karola Nawrockiego. Sprytny plan premiera
Komentarze
Artur Bartkiewicz: O czym świadczy wpis Jacka Kurskiego uderzającego w Mateusza Morawieckiego?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: „Przełom” ws. Ukrainy? Przełom jest, ale dotyczy Niemiec
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Spróbuj tylko, Polaku, leczyć się bez pieniędzy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki, Thomas Rose i Chanuka w pałacu
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama