Unia Europejska i suwerenność państw

Światowy kryzys gruntownie przedefiniował sposób, w jaki należy rozumieć suwerenność.

Publikacja: 10.05.2013 19:39

Jędrzej Bielecki

Jędrzej Bielecki

Foto: Fotorzepa, Michał Sadowski MS Michał Sadowski

Pod naciskiem rynków finansowych przywódcy Unii Europejskiej od pięciu lat stopniowo przekazują kolejne kompetencje Brukseli. Nie mają wyboru, jeśli chcą, aby strefa euro uniknęła rozpadu. Muszą gwałtownie ograniczać wydatki na obronę. I, jak pokazuje bezsilność Zachodu wobec dramatu Syrii, są zmuszeni do coraz większych kompromisów, gdy idzie o prawa człowieka, bo nie stać ich na niezwykle kosztowną interwencję zbrojną.

„Czerwone linie”, poza którymi o suwerenności trudno mówić, nie zostały jednak – na szczęście – jeszcze przekroczone przez większość krajów zjednoczonej Europy, w tym przez Polskę. Jak je zdefiniować?

To przede wszystkim utrzymanie silnej pozycji finansowej i gospodarczej. Upokorzenie, jakie przeżywają Grecja i Portugalia, pokazują, że kto zbyt długo żyje ponad stan, ten w końcu będzie musiał słuchać dyktatu potężniejszych krajów.

Nie można także dopuścić do tego, aby organizacje międzynarodowe, w których pracują urzędnicy bez żadnej legitymizacji demokratycznej, przejęli zbyt dużo władzy. W szczególności dotyczy to prawa Komisji Europejskiej do decydowania o budżetach narodowych. To sedno kompetencji każdego parlamentu. Tu po drodze jest nam z Francją, która zablokowała zbyt daleko idące zapisy paktu fiskalnego.

Suwerenny pozostaje także kraj, który nie uzależnia swojego bezpieczeństwa od współpracy z jednym tylko państwem. To wyzwanie, przed którym staje dziś Polska z powodu wycofania się Ameryki z Europy.

Ryzyko nadmiernego uzależnienia się od jednego tylko kraju istnieje także w ramach Unii. Wśród największych państw Wspólnoty Niemcy pozostały jedynym, które ma zdrową gospodarkę. I siłą rzeczy rozdają karty.

Polska dyplomacja w ostatnich latach zbyt łatwo zapomniała, że sukces integracji europejskiej polegał na budowaniu Unii przez kilka krajów, a nie przez jeden. Także na tym, że Niemcy grały w tandemie z Francją, a nie w pojedynkę.

Zorganizowana w niezwykłej oprawie wizyta prezydenta Komorowskiego w Paryżu może pomóc nieco inaczej rozłożyć akcenty polityki zagranicznej naszego kraju. I przypomnieć naszemu MSZ, że kraj, który nadmiernie uzależni się od jednego sąsiada, niebezpiecznie zbliża się do granicy, poza którą o zachowanie suwerenności jest bardzo trudno.

Pod naciskiem rynków finansowych przywódcy Unii Europejskiej od pięciu lat stopniowo przekazują kolejne kompetencje Brukseli. Nie mają wyboru, jeśli chcą, aby strefa euro uniknęła rozpadu. Muszą gwałtownie ograniczać wydatki na obronę. I, jak pokazuje bezsilność Zachodu wobec dramatu Syrii, są zmuszeni do coraz większych kompromisów, gdy idzie o prawa człowieka, bo nie stać ich na niezwykle kosztowną interwencję zbrojną.

„Czerwone linie”, poza którymi o suwerenności trudno mówić, nie zostały jednak – na szczęście – jeszcze przekroczone przez większość krajów zjednoczonej Europy, w tym przez Polskę. Jak je zdefiniować?

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne