Takie wydarzenia utwierdzają w przekonaniu o tym, że głowa Kościoła jako główny cel swojego pontyfikatu wskazuje walkę z ubóstwem. Taki wizerunek papieża kreuje w Polsce lewicowo-liberalna część mediów głównego nurtu. Szczególny zachwyt budzi w nich to, kiedy papież zachęca hierarchów kościelnych do rezygnacji z wystawnego stylu życia.
Do tego jeszcze warto dorzucić nieustanne podkreślanie przez Franciszka potrzeby dialogu katolików z osobami innych wyznań i światopoglądów.
Jeślibyśmy papieskie przesłanie sprowadzili prostacko wyłącznie do wymienionych kwestii, to rzeczywiście Ojca Świętego należałoby potraktować jako kogoś, kto chciałby, żeby Kościół zamiast stawiania ludziom wymagań, zajmował się działalnością charytatywną, na dokładkę opowiadając poczciwe świeckie bajki o tym, że warto być dobrym człowiekiem. Taki Kościół jednak niczym by się szczególnie nie wyróżniał na tle współczesnych zjawisk kulturowych. Trudno byłoby oczekiwać od niego jakiejś ważnej propozycji.
Na szczęście tak nie jest, o czym świadczy cały pobyt Franciszka w Brazylii. Szczególnie warto odnotować przemówienie papieża do biskupów tego kraju. Ojciec Święty zwrócił uwagę na problem przyłączenia się w ciągu ostatnich 30 lat setek tysięcy brazylijskich katolików do zgromadzeń zielonoświątkowców. Przekaz Franciszka jest następujący: współczesny człowiek w głębi swojej duszy oczekuje wiarygodnych wieści o tym, że miłosierny, przebaczający Bóg jest obecny w jego życiu, a misją Kościoła jest do niego z tymi wieściami dotrzeć.
Papież stawia zatem przed katolikami trudne zadanie, i nie jest ono bynajmniej adresowane tylko do duchowieństwa. Za trzy lata Światowe Dni Młodzieży w Polsce. Jeśli problemem Kościoła w Brazylii jest odpływ wiernych do zgromadzeń zielonoświątkowców, to w naszym kraju analogiczne wyzwanie stanowi sekularyzacja społeczeństwa.