Polityczną konfrontację pomiędzy ZSRR a wspólnotą demokratyczną zwykliśmy nazywać zimną wojną, ponieważ w jej trakcie nie doszło do globalnego konfliktu militarnego. A jednak w latach 1946–1991 byliśmy świadkami ogromnej liczby incydentów zbrojnych. Dlatego twierdzenie, że III wojna światowa rozgrywała się naprawdę, wcale nie jest pomyłką. Walki powietrzne, zaginięcia samolotów, a nawet bombardowanie terytorium ZSRR to nie elementy scenariusza powieści sensacyjnej, tylko ówczesna rzeczywistość.
Co się działo za żelazną kurtyną?
Jak wiadomo, w latach 1941–1945 kraje demokratyczne pod egidą USA i Wielkiej Brytanii sprzymierzyły się z ZSRR w antyhitlerowskim sojuszu. Alians był motywowany koniecznością pokonania wspólnego wroga, czyli totalitarnej osi Berlin – Rzym – Tokio. Cel zwycięstwa nad agresorami, którzy poprzez rasistowską ideologię stanowili egzystencjalne zagrożenie dla całej ludzkości, odsunęło w cień zasadnicze różnice pomiędzy demokracją i komunizmem. Nie na długo, ponieważ w wyniku II wojny światowej Związek Radziecki podporządkował sobie znaczną część Europy, awansując tym samym do rangi światowego mocarstwa. Józef Stalin nie ukrywał przy tym dalszych ambicji imperialnych, ukrytych pod hasłem pokojowej ekspansji komunizmu. W rzeczywistości ZSRR szykował się do globalnej wojny, której efektem miała być totalna dominacja marksistowskiego imperium nad resztą świata.
Pomimo ogromnych strat ludzkich poniesionych przez Związek Radziecki w czasie wojny, a przede wszystkim na przekór zrujnowanemu potencjałowi gospodarczemu, Moskwa intensywnie rozwijała programy wojskowe o charakterze ofensywnym. Wszystkie siły intelektualne, finansowe oraz niewolniczą pracę milionów więźniów Gułagu rzucono na stworzenie broni atomowej. Niewiele mniejszych środków wymagały programy rakietowy i lotnictwa strategicznego, bez których broń atomowa stawała się bezużyteczna. Na boku nie pozostawiono zbrojeń konwencjonalnych, szczególnie w dziedzinach wojsk pancernych oraz Marynarki Wojennej. Jak wiadomo, Stalin był wielkim fanem klasycznych okrętów, dlatego przeznaczył wielomiliardowe nakłady na budowę ciężkich krążowników, po których miała przyjść kolej na okręty liniowe.
Na początek jednak Moskwa otoczyła swoją część Europy szczelnym kordonem wojskowym i informacyjnym. Dlatego już w 1946 r. były premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill ogłosił podział kontynentu wzdłuż żelaznej kurtyny, która oddzieliła wolny świat od sowieckiego totalitaryzmu. Rzecz także w tym, że choć kraje zachodnie doskonale zdawały sobie sprawę z agresywnych planów Stalina, potrzebowały wiarygodnych informacji o stanie militarnego zaawansowania ZSRR, czyli przygotowań do nieuniknionego – wojny. A ponieważ żelazna kurtyna uniemożliwiała monitorowanie potencjału wojskowego ZSRR oraz jakąkolwiek wymianę informacji, do zbierania danych wykorzystano najnowsze zdobycze technologii, w tym lotnictwo. Z kolei ZSRR nie zamierzał się takiej działalności biernie przyglądać. I nie tylko ZSRR, ale także jego satelici i sojusznicy. Nie można zapominać, że już w 1949 r. przy walnym udziale Moskwy komuniści opanowali Chiny, a po śmierci Stalina zaraza totalitaryzmu zainfekowała Bliski i Środkowy Wschód, Azję Południowo-Wschodnią, na czele z Indochinami, oraz Amerykę Łacińską.
W celu dalszego powstrzymywania komunizmu wspólnota demokratyczna zjednoczyła swój potencjał militarny w sojuszu północnoatlantyckim, a USA dodatkowo utworzyły kilka aliansów wojskowych w innych regionach świata. Do rutynowych zadań zjednoczonych sił zbrojnych należało prowadzenie zwiadu wzdłuż granic ZSRR i tzw. wspólnoty socjalistycznej. Głównym zadaniem było znalezienie metod militarnej odpowiedzi na ewentualny atak. Moskwa odpowiedziała organizacją bariery militarnej zapobiegającej takim działaniom – przestrzeń powietrzna, morska i lądowa na styku obu geopolitycznych biegunów zamieniła się w strefę podwyższonego ryzyka wybuchu III wojny światowej. Jak oceniają amerykańskie źródła, tylko w latach 1946–1970 zachodni sojusznicy, na czele z USA, przeprowadzili ok. 20 tys. (głównie lotniczych) operacji wywiadowczych. W ich efekcie zostało poszkodowanych ponad 200 pilotów i członków zachodniego personelu latającego. Jak się szacuje, 30 osób zginęło, a ponad 50 udało się uratować. Los 118 wojskowych pozostaje nieznany do dziś i są odnotowani w archiwach jako zaginieni w akcji.