Małe sklepy odpuszczają niedziele. Coraz częściej są zamknięte

W niehandlowe niedziele na otwarcie decyduje się już tylko 57 proc. placówek, choć mają taką możliwość. Miało im to tymczasem pomóc w konkurowaniu z dużymi sklepami.

Publikacja: 13.07.2022 13:52

Małe sklepy odpuszczają niedziele. Coraz częściej są zamknięte

Foto: Adobe Stock

Jak wynika z danych M/platform, w niedziele handlowe otwiera się 77 proc. sklepów handlu tradycyjnego, zaś w te objęte zakazem – 57 proc.

Wprowadzenie niedziel handlowych w 2018 r. miało przede wszystkim umożliwić pracownikom handlu odpoczynek w niedziele, jak i dać szanse małym sklepom na dodatkowe obroty w niedzielę, kiedy konkurencja jest zamknięta. Ustawa umożliwiała jednocześnie otwarcie placówek, gdy za ladą stawał właściciel lub bliski krewny, dając w ten sposób przewagę małym punktom detalicznym.

Rzeczywistość okazała się inna, ponieważ wiele sklepów sieciowych obchodziło regulacje prawne, otwierając placówki jako punkty pocztowe czy wypożyczalnie książek. Szczególnie w dużych miastach, rozróżnienie na niedziele handlowe i niehandlowe przestawało mieć dla kupujących znaczenie. Dodatkowo zmasowane promocje i wydłużone godziny czasu pracy w piątki i soboty w dużych sklepach spowodowało, że konsumenci zmienili zwyczaje zakupowe i przestali aż tak potrzebować odwiedzać małe sklepy w niedzielę. To też efekt ograniczonego wyboru produktów i wyższych cen niż w dyskontach. M/Platform podaje, że obroty w niedziele stanowią średnio 35-40 proc. poziomów z dni poniedziałek-piątek.

Czytaj więcej

Nadchodzi strajkowe lato w polskich firmach. Ostre spory o płace

Struktura zakupów niedzielnych jest zbliżona do tych w tygodniu. Kategorie o najwyższym udziale w obrotach to papierosy, piwo i wódka. Możemy natomiast mówić o specyfice handlowych niedziel, która jest ściśle związana z kalendarzem, czyli przypadającymi świętami oraz porami roku. Na przykład w niedzielę handlową poprzedzającą Wielkanoc nastąpiły wzrosty sprzedaży – pod względem liczby sprzedanych sztuk – typowo świątecznych kategorii, jak majonez o 80 proc., cukier o 45 proc., mąka o 32 proc., a także kategorii porządkowych, jak płyny do mycia okien o 200 proc. i środki do sprzątania 110 proc.

Oprócz niedziel niehandlowych, w kalendarzu jest sporo świąt i dni ustawowo wolnych od pracy. W takie dni część sklepikarzy również decyduje się na otwarcie swoich placówek. W Niedzielę Wielkanocną był to zaledwie co piąty sklep, ale w świąteczny poniedziałek już 35 proc. 1 i 3 maja funkcjonowało 57 proc. punktów tradycyjnych, a w Boże Ciało działał co drugi punkt.

– Konsumenci są przyzwyczajeni, że zawsze gdzieś znajdą sklep, w którym awaryjnie dokupią brakujące produkty. Dla sklepikarzy to dodatkowa możliwość zarobku. To ważne, aby to im pozostawić wybór, czy ich sklep może być otwarty czy nie – mówi Ewa Rybołowicz, dyrektorka ds. analiz rynkowych M/platform. – Nasze dane pokazują, że placówka otwarta w niedzielę to dodatkowy przychód. W długie weekendy w maju i czerwcu przy pięknej pogodzie obroty placówek dochodziły nawet do 60 proc. średnich obrotów dziennych – dodaje.

Jak wynika z danych M/platform, w niedziele handlowe otwiera się 77 proc. sklepów handlu tradycyjnego, zaś w te objęte zakazem – 57 proc.

Wprowadzenie niedziel handlowych w 2018 r. miało przede wszystkim umożliwić pracownikom handlu odpoczynek w niedziele, jak i dać szanse małym sklepom na dodatkowe obroty w niedzielę, kiedy konkurencja jest zamknięta. Ustawa umożliwiała jednocześnie otwarcie placówek, gdy za ladą stawał właściciel lub bliski krewny, dając w ten sposób przewagę małym punktom detalicznym.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Żabka szuka franczyzobiorców na ukraińskich portalach
Handel
Brexit uderza w import żywności. Brytyjczycy narzekają na nowe przepisy
Handel
Kanadyjski rząd chce ściągnąć dyskonty. Na liście właściciele Biedronki i Lidla
Handel
VAT uderzył, ceny rosną już mocniej niż w marcu
Handel
Francja: Shrinkflacja to oszustwo. Rząd z tym kończy