- Obecny system przekazywania środków unijnych na projekty dla przedsiębiorców się nie sprawdził. Nie może być tak, że przedsiębiorca czeka miesiącami na dotację na wprowadzenie innowacyjnego rozwiązania – mówi Wojciech Jabłoński, wiceprezes Związku Pracodawców i Mazowsza. Jacek Całus prezes Związku zwraca z kolei uwagę na jednorazowy charakter wsparcia w przypadku bezzwrotnej dotacji. – Instrumenty inżynierii finansowej, w tym kredyty mają charakter wielorazowy. Są też bardziej dostępne i powszechne. Opowiadamy się za zwiększeniem ich roli po 2013 r. – mówi Całus. – Z 1,5 mld euro pieniędzy, które przekazano firmom w formie dotacji na nowe inwestycje o wysokim potencjale innowacyjnym (działanie 4.4 programu „Innowacyjna gospodarka") w przypadku kredytów można by wygenerować 50 mld euro kredytów – podkreśla Tomasz Kierzkowski, dyrektor operacyjny Biura Funduszy Unii Europejskiej i Programów Publicznych w banku Pekao. Bankowiec podkreśla, że najważniejsze są efekty makroekonomiczne pompowania w gospodarkę środków z Brukseli. Ubolewa jednocześnie, że sektor bankowy jedynie śladowo uczestniczy w dystrybucji pieniędzy europejskich. – Obecnie banki są w zasadzie poza systemem. Uczestniczymy jedynie w przekazywaniu pieniędzy z kredytu technologicznego (działanie 4.3 „Innowacyjnej gospodarki") – wskazuje Kierzkowski.
- To że rola instrumentów zwrotnych po 2013 r. wzrośnie jest już właściwie przesądzone, do rozstrzygnięcia pozostają proporcje pomiędzy dotacjami, a kredytami i poręczeniami – mówi Mariusz Frankowski z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego. – Obecnie przedsiębiorcy bez wahania sięgają najpierw po dotacje, a dopiero potem po instrumenty zwrotne jak w przypadku kredytu technologicznego. To naturalne. Rola instrumentów zwrotnych będzie jednak niewątpliwie rosła, a w przypadku dotacji trzeba je właściwie ukierunkować. Przede wszystkim na badania przemysłowe i ich wdrożenia, wspieranie nowopowstałych firm oraz kapitał ludzki rozumiany jako kształcenie ustawiczne – ocenia Jerzy Kwieciński, ekspert BCC, były wiceminister rozwoju regionalnego.
Zdaniem Danuty Jabłońskiej, wicedyrektor w Instytucie Badań Edukacyjnych i byłej prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości ważne jest też właściwie ukierunkowanie instrumentów zwrotnych, bo choć teoretycznie mogą być one wykorzystywane w każdej dziedzinie wspieranej pieniędzmi unijnymi to obecne doświadczenia wskazują, że zapotrzebowanie na kredyty, pożyczki i poręczenia dla firm nie jest wielkie. Jak wskazuje ekspertka obecnie w systemie instrumentów zwrotnych krąży 4,5 mld zł, z czego 3,5 mld zł w funduszach pożyczkowych i doręczeniowych. – Oceniam, że zaangażowanie około 40 proc. pieniędzy z nowej perspektywy finansowej UE przy podobnym budżecie dla Polski z polityki spójności jaki mamy teraz w instrumenty zwrotne w zupełności wystarczy. Reszta to nadal powinny być dotacje – mówi Jabłońska.