Francji poświęcono kolejne dwa spotkania w czwartej edycji Programu Handlu Zagranicznego (PHZ). Odbyły się one w Zielonej Górze oraz Poznaniu, a więc w miastach będących stolicami województw, w których tradycyjnie handluje się przede wszystkim z Niemcami. Panuje tam ciekawość jeśli idzie o Francję. A nawet niedosyt wiedzy na temat rynku francuskiego. Tym bardziej, że pozostaje on dla Polski czwartym rynkiem eksportowym, zaraz po Niemczech, Czechach i Wielkiej Brytanii. Z drugiej strony Wielkopolska to drugie, po Mazowszu, województwo gdzie zlokalizowano najwięcej francuskich inwestycji w Polsce.
– Wymiana handlowa Polski z Francją stale rośnie. Dla Francji Polska jest najważniejszym partnerem handlowym w Europie Centralnej i Wschodniej. Co warto zauważyć to Polska od kilku lat notuje w obustronnych relacjach dodatnie saldo handlowe. W 2018 r. wartość importu z Francji do Polski wyniosła 35 mld zł, a wartość eksportu z Polski nad Sekwanę 52,1 mld zł – przypomniała Monika Constant, dyrektor generalna Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej.
CZYTAJ TAKŻE: Coraz więcej polskich firm chce sprzedawać we Francji
Eksperci zaproszeni przez BNP Paribas Bank Polska (główny organizator PHZ, współorganizatorzy to KUKE, Bisnode i dziennik „Rzeczpospolita”) przekazali zgromadzonym przedsiębiorcom dużą dawkę wiedzy na tematy finansowe, prawne i organizacyjne. Sporo czasu poświęcono też omówieniu francuskiej etykiety biznesowej, która choć podobna to jednak w niektórych aspektach znacznie różni się od polskiej.
Zwyczaje i obyczaje nad Sekwaną
– Różnice kulturowe między Francja a Polska są aspektem, który trzeba wziąć pod uwagę podczas rozmów biznesowych. Prowadząc negocjacje z francuską firmą, konieczne jest zrozumienie zwyczajów i obyczajów nad Sekwaną – podkreśla Adam Zohry, senior associate w dziale doradztwa w międzynarodowej firmie doradczej Mazars wywodzącej się z Francji. Jak tłumaczy, pierwsze wrażenie podczas spotkania jest bardzo ważne. Szczególną uwagę przywiązuje się do wyglądu zewnętrznego i ubioru.