Bieńkowska - najwięcej zwrotów z UE dla Polski po 2013 r.

Sytuacja naokoło nie jest spokojna, ale w my w kraju musimy robić swoje – mówi minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska

Publikacja: 26.09.2011 01:18

Bieńkowska - najwięcej zwrotów z UE dla Polski po 2013 r.

Foto: Fotorzepa

Rz: Czy jak mówił minister finansów Jacek Rostowski, w Unii Europejskiej jest tak źle, że trzeba wysyłać dzieci do USA i grozi nam wojna?

Ja tak nie myślę. Sądzę, że w Polsce ostatnią rzeczą, jaką powinniśmy robić, jest panikowanie. Na Zachodzie słowa ministra Rostowskiego zostały jednak przyjęte może nie ze spokojem, ale ze zrozumieniem. Tam poziom paniki jest dużo wyższy. Tych samych słów używa np. „Financial Times". Zdaje się, że chodziło o obawy co do erupcji społecznej w Europie, jeśli Grecja upadnie. Sytuacja naokoło nie jest spokojna, ale w Polsce musimy robić swoje.

Strefa euro nie przetrwa?

Nie wyobrażam sobie, by mogła się rozpaść. Myślę, że nam, Polakom, nie mieści się to w głowach. Jesteśmy w UE ledwie siedem lat. Euro nawet jeszcze nie mamy, a przecież wspólna waluta to historyczny projekt oparty na korzyściach, ale też i wzajemnej solidarności. Tymczasem wygląda na to, że jeden „chory" w Unii może sprawić, że o solidarność coraz trudniej.

Dotąd Komisja Europejska wypłaciła nam 21 z 67,3 mld euro z budżetu na lata 2007 – 2013. Oznacza to, że do Polski napłynie jeszcze 46 mld euro. Będziemy dostawać po 10 mld euro co rok do 2015 r. I znowu nas to uratuje, jak w kryzysowym 2009 r. uratowały nas inwestycje infrastrukturalne za pieniądze z Brukseli?

Jeśli chodzi o rynek i gospodarkę, to ratuje nas raczej to, że dzięki środkom unijnym co rok w budżecie państwa mamy ogromną pulę pieniędzy na inwestycje. Najpierw je wydajemy, a potem otrzymujemy zwroty z Brukseli, choć jeszcze w tym roku w budżecie górują wydatki. Przewidziano na nie ok. 60 mld zł, a Komisja Europejska (KE) zwróci 40 mld zł. Jednocześnie oznacza to, że już w tym roku dostaniemy 10 mld euro z Unii. Najważniejsza jest jednak zmiana proporcji między wydatkami i zwrotami, do której dojdzie już w przyszłym roku. Nie będzie już takiej luki.

To istotnie polepszy sytuację budżetu państwa...

W przyszłym roku jeszcze nie do końca, bo utrzyma się – choć już niewielka – przewaga wydatków nad zwrotami. W 2012 r. nadal będziemy jeszcze nieco więcej wydawać, niż otrzymamy. Pamiętajmy jednak o korzyściach podatkowych będących efektem wykorzystania dotacji przez przedsiębiorstwa. Część podatków to pochodna inwestycji realizowanych przez firmy za pieniądze z Unii.

Sytuacja budżetu na pewno poprawi się od 2013 r. Lata 2013 – 2015 to będzie główny okres zwrotu pieniędzy z KE. Pamiętajmy jednak, że od 2014 r., jeśli nowe programy operacyjne ruszą bez poślizgu, będziemy musieli inwestować już na poczet nowego budżetu Unii na lata 2014 – 2020. Oczywiście w latach 2014 i 2015. będą to jeszcze małe kwoty, ale trzeba będzie je znaleźć.

Czy mając na uwadze te zależności, można jednak zaryzykować tezę, że nawet bez reform obniżających deficyt i wydatki państwa uda się zrównoważyć budżet, o czym mówi minister finansów?

Uważam, że bierzemy to w pakiecie. Z jednej strony robimy reformy równoważące budżet, a z drugiej strony mamy unijną poduszkę, która nie tylko chroni nas przed kryzysem, ale i zapewnia dodatkowe środki zewnętrzne. Te rzeczy muszą iść w parze i jeśli nadal będzie to zadanie ministra Rostowskiego, będzie to na pewno jego priorytet na następne lata.

Trwa dyskusja o budżecie Unii na lata 2014 – 2020. Mówi się a to o 80 mld euro dla Polski, a to o 300 mld zł. Jest pani przekonana, że uda się tyle uzyskać?

Jestem dobrej myśli.

W projekcie KE tylko na politykę spójności mamy zapisane 80 mld euro, czyli 320 mld zł. Nawet jeśli ta kwota ulegnie nieznacznemu obniżeniu, to 300 mld zł jest absolutnie do uzyskania.

Od dawna, choć głośno o tym nie mówiłam, zakładaliśmy, że będzie to więcej, niż mamy obecnie. Zatem, nawet jeśli będziemy musieli zejść z 80 mld euro, będzie to jednak kwota wyższa niż w obecnym budżecie.

Tydzień temu „Rz" przedstawiła artykuł dotyczący wykorzystania funduszy unijnych w Polsce na tle innych krajów UE. Wynika z niego, że wypadamy średnio...

Na tle Europy nie mamy się czego wstydzić. Niezależnie od tego, do jakiego kraju się nas porówna. To, że bardzo dobrze radzimy sobie z funduszami, jest w Europie wiedzą powszechną. KE stawia nas wszystkim za wzór w tej dziedzinie. Można oczywiście wszystko rozebrać na czynniki pierwsze i wskazywać, że Estonia wydała 40 proc., ale w porównaniu z naszymi 30 proc. jej wynik blednie, bo to nie ta skala. Zapewniam, że przy tak ogromnym budżecie jak nasz i wartości pojedynczych projektów nie da się tych pieniędzy wydawać szybciej. Jest to niemożliwe.

A czy możemy być zadowoleni z tempa realizacji największego projektu telekomunikacyjnego finansowanego obecnie przez Brukselę, czyli budowy sieci Internetu szerokopasmowego w Polsce wschodniej?

Ta inwestycja właśnie przyspieszyła. Na pewno można było zrobić coś szybciej, tyle że to pierwszy taki projekt w Europie. Nigdzie nie realizowano inwestycji za 300 mln euro w pięciu regionach. Wszystkie dokumenty uzgodniliśmy już z KE i we wrześniu spodziewamy się ostatecznej zgody. Marszałkowie już działają. Projekty informatyczne w Polsce nie są łatwe, a co dopiero przedsięwzięcie takiej skali. Mamy dwie dziedziny, które idą u nas wolniej. To kolej i informatyzacja, ale w obu wydamy wszystkie pieniądze.

Na kolei też?

Mam nadzieję, że KE zgodzi się na naszą propozycję przesunięcia 1,2 mld euro z inwestycji kolejowych na drogowe. Komisja prowadzi audyty projektów kolejowych, które jak sądzę, potwierdzą zasadność naszego stanowiska. W naszej ocenie kolej nie da rady wydać 20 mld zł, którymi dysponuje. Nie chcę być za dwa lata strażakiem, który gasi pożar. Muszę przewidywać, co się stanie do 2015 r. I patrząc zupełnie chłodno na kwoty i harmonogramy, wiem, że z koleją możemy mieć kłopoty. Nie będzie moją satysfakcją w 2014 r., nawet jeśli nie będę już ministrem, powiedzieć – a nie miałam racji. Muszę już mieć pewność, że te pieniądze będą wydane. Jeżeli mam gotowe projekty drogowe czekające tylko na rozstrzygnięcie przetargów, to nie mogę zwlekać. Dlatego zainwestowaliśmy w drogi S-3 i S-17. Jestem ministrem rozwoju regionalnego i uznałam, że S-3, czyli jedyna droga łącząca Szczecin z Warszawą, musi zostać dokończona na odcinku między Gorzowem Wlkp., a autostradą A-2. Podobnie jak S-17 między Warszawą a Lublinem.

Kiedy jest spodziewana decyzja KE w sprawie kolei?

Propozycję złożyliśmy w czerwcu w pakiecie z innymi przesunięciami we wszystkich programach. Jest to więc jeden z elementów. Prawdopodobnie Bruksela na całą resztę zgodzi się już teraz, a z koleją poczekamy do zakończenia audytów. Media, także „Rz", cytują teraz np. komisarza ds. transportu, który mówi, że się nie zgadza. Ja też bym chciała mieć stos projektów kolejowych, ale ich nie ma. Z całą odpowiedzialnością mówię, że na kolei nie ma takiego potencjału projektowego, by w pełni wykorzystać 20 mld zł.

 

CV

Elżbieta Bieńkowska przed objęciem teki ministra rozwoju regionalnego pracowała m.in. jako dyrektor Wydziału Rozwoju Regionalnego w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Śląskiego. Ukończyła filologię orientalną na Uniwersytecie Jagiellońskim, Krajową Szkołę Administracji Publicznej i studia podyplomowe MBA w Szkole Głównej Handlowej. Jest kandydatką Platformy Obywatelskiej do Senatu. To jej pierwszy start w wyborach parlamentarnych.

Rz: Czy jak mówił minister finansów Jacek Rostowski, w Unii Europejskiej jest tak źle, że trzeba wysyłać dzieci do USA i grozi nam wojna?

Ja tak nie myślę. Sądzę, że w Polsce ostatnią rzeczą, jaką powinniśmy robić, jest panikowanie. Na Zachodzie słowa ministra Rostowskiego zostały jednak przyjęte może nie ze spokojem, ale ze zrozumieniem. Tam poziom paniki jest dużo wyższy. Tych samych słów używa np. „Financial Times". Zdaje się, że chodziło o obawy co do erupcji społecznej w Europie, jeśli Grecja upadnie. Sytuacja naokoło nie jest spokojna, ale w Polsce musimy robić swoje.

Pozostało 91% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli