Rada i sterowanie rynkiem

- Nadmierne oczekiwania na podwyżki stóp mogą znacznie zwiększać presję na umocnienie złotego - pisze Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu

Publikacja: 11.03.2010 03:51

Rada i sterowanie rynkiem

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

W październiku 2009 r. Rada Polityki Pieniężnej poprzedniej kadencji dokonała pierwszej przymiarki do zaostrzenia polityki pieniężnej.

W komunikacie zaakcentowana została zmiana nieformalnego nastawienia w polityce monetarnej z łagodnego na neutralne. Zdaniem Rady, która jeszcze we wrześniu oceniała prawdopodobieństwo ukształtowania się inflacji w średnim okresie poniżej celu inflacyjnego za większe niż powyżej, prawdopodobieństwa te się wyrównały.

Zmagania wewnątrz RPP o zmianę nastawienia trwały już wówczas od jakiegoś czasu. Wnioski w tej sprawie przepadały, bo nie znajdowały skłonnej je poprzeć większości. Przeciw zmianie nastawienia wypowiadał się między innymi przewodniczący Rady, prezes NBP, który dziś jako jedyny z ówczesnego gremium decyzyjnego może nadal czynnie współkształtować politykę monetarną.

RPP nowej kadencji, wbrew oczekiwaniom części uczestników rynku, nie dokonała jeszcze zmiany nastawienia na restrykcyjne. Takie oczekiwania mogły być ugruntowane wypowiedziami niektórych członków Rady, w tym prezesa NBP. Już po posiedzeniu, przywołując najnowszą projekcję inflacyjną zespołu analitycznego NBP, prezes powtórzył ostrzeżenie przed możliwą zmianą nastawienia. Jest prawie pewne, że kwestia zmiany nastawienia była żywo dyskutowana na ostatnim posiedzeniu RPP. Przekonamy się o tym po publikacji sprawozdania z posiedzenia Rady. Nie musimy jednak czekać aż tak długo ze stwierdzeniem, że wypowiedzi prezesa, poprzez rewitalizację oczekiwań na podwyżki stóp procentowych, bez wątpienia przyłożyły się do umocnienia złotego.

[srodtytul]Niepewność nie znika[/srodtytul]

Trzeba jasno powiedzieć, że zmiana nieformalnego nastawienia na restrykcyjne musi oznaczać, że najdalej w dwa – trzy miesiące później nastąpi pierwsza podwyżka stóp procentowych. Sygnał, jakim jest zmiana nastawienia, nawet jeśli przybiera ono postać rozkładu prawdopodobieństw, nie może być nadmiernie długo powtarzany bez utraty przez RPP wiarygodności. Jeśli prawdopodobieństwo ukształtowania się inflacji powyżej celu jest większe niż poniżej, uczestnicy rynku mają prawo spodziewać się szybkiej reakcji ze strony Rady, której zadaniem jest zapobieżenie trwałemu przekroczeniu celu inflacyjnego.

Gdyby zmiana nastawienia dokonała się w lutym, to najdalej w kwietniu – maju powinna ona zaowocować pierwszą podwyżką stóp procentowych w Polsce. To chyba zdecydowanie za wcześnie. I to bynajmniej nie dlatego, że bieżący wskaźnik inflacji (CPI) będzie wówczas w trendzie spadkowym, osiągając w połowie roku wartość ok. 2 proc. Chodzi raczej o to, że w bilansie ryzyk dużą niepewnością obciążona będzie wówczas wciąż prognoza dynamiki PKB. Bilans ryzyk dla przyszłej inflacji pozostaje zaś w ścisłym związku z tempem domykania się luki popytowej.

Z uwagi na wciąż niepewną sytuację na rynkach bazowych, w tym głównie w strefie euro, oraz narastające problemy z finansowaniem na rynku krajowym większość nadmiernie optymistycznych prognoz dynamiki PKB dla Polski na lata 2010 – 2011 będzie sukcesywnie obniżana już w I i II kwartale.

[srodtytul]Podwyżka podatków?[/srodtytul]

Moja prognoza średniej dynamiki PKB w latach 2010 – 2011 wynosi 2,4 proc., przy wskaźniku inflacji (CPI) w tym czasie średnio na poziomie 2,3 proc. Oznacza to, że gospodarka rozwijać się będzie nadal w tempie poniżej potencjału, przy inflacji pozostającej blisko celu inflacyjnego.

Na drugi, trzeci kwartał przypadnie też zapewne rewitalizacja dyskusji o dacie wejścia Polski do strefy euro. Skąd takie przekonanie? Otóż trzeba wyraźnie powiedzieć, że spełnienie kryteriów nominalnej konwergencji, w tym głównie kryterium fiskalnego, wymagać będzie podniesienia podatków nie później niż w 2012 r. Oznaczałoby to, że dyskusja na ten temat musiałaby się toczyć w cieniu kampanii wyborczej do parlamentu.

Dlatego na porządku dnia znajdzie się już niebawem alternatywa: czy dla podtrzymania wzrostu PKB nie zrezygnować z szybkiego wycofania impulsu fiskalnego? A to oznaczałoby odłożenie terminu wejścia do euro poza 2015 r. Prolongata derogacji nie mogłaby pozostać bez znaczenia dla ostrości zacieśnienia polityki pieniężnej. Chyba że w RPP uformuje się większość dla bezwzględnie szybkiego przywrócenia inflacji do celu, czyli w okolice 2,5 proc. w 2012 r. bez względu na cenę płaconą za restrykcyjną politykę monetarną przez sferę realną.

Pierwszy krok na rozsądnej ścieżce zaostrzania polityki monetarnej, spójny z najnowszą odsłoną projekcji inflacyjnej NBP (gdzie obniżonym prognozom wzrostu w 2011 r. towarzyszą podniesione dolne przedziały prognozowanej z najwyższym prawdopodobieństwem inflacji), powinien polegać na powtarzanej przez kilka miesięcy zapowiedzi rozważania podczas posiedzenia Rady zmiany nieformalnego nastawienia. Dopiero po takich ostrzegawczych sygnałach powinna nastąpić zmiana nastawienia. A po upływie dwóch, trzech miesięcy – podwyżka stóp, o ile kwestia konieczności spełnienia nominalnych kryteriów konwergencji najdalej w 2012 r. nie zeszłaby do tego czasu z porządku dnia.

[srodtytul]Liczy się komunikacja[/srodtytul]

Jeśli podobna sekwencja wydarzeń zostałaby zainicjowana na posiedzeniu w marcu lub kwietniu, to pierwszej podwyżki stóp oczekiwać by można najprawdopodobniej w ostatnim kwartale tego roku. Oznaczałoby to, że podstawowa stopa NBP nie wzrośnie w tym roku więcej niż o 25 pkt bazowych. Nie powinno to w istotny sposób wpłynąć na cenę pieniądza.

Najważniejsze, by w warunkach dalece posuniętej niepewności Rada potrafiła umiejętnie sterować oczekiwaniami uczestników rynku. Nadmierne oczekiwania na podwyżki stóp mogą bowiem w istotny sposób zwiększać presję na umocnienie złotego. Przy wzbudzaniu i utwierdzaniu dzisiejszych oczekiwań na podwyżki stóp może się okazać, że umocnienie złotego zepchnie inflację w III kwartale nawet w okolice 1 proc. To z kolei mogłoby nawet wymagać podjęcia przez bank centralny interwencji dla osłabienia złotego. W imię niższej inflacji w przyszłości Rada zmuszona byłaby zatem podnieść inflację bieżącą. Coś takiego czasem się zdarza. Ale po co nam to? Czy nie lepiej, by nowa Rada budowała swą wiarygodność, starając się maksymalnie wygładzić ścieżkę inflacyjną w całym okresie oddziaływania polityki pieniężnej?

W październiku 2009 r. Rada Polityki Pieniężnej poprzedniej kadencji dokonała pierwszej przymiarki do zaostrzenia polityki pieniężnej.

W komunikacie zaakcentowana została zmiana nieformalnego nastawienia w polityce monetarnej z łagodnego na neutralne. Zdaniem Rady, która jeszcze we wrześniu oceniała prawdopodobieństwo ukształtowania się inflacji w średnim okresie poniżej celu inflacyjnego za większe niż powyżej, prawdopodobieństwa te się wyrównały.

Pozostało 93% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu