Odkąd Słowacja weszła do strefy euro, polskie sklepy i targowiska okazały się dla tamtejszych klientów nadspodziewanie tanie. Choć jeszcze kilka lat temu to Polacy jeździli na Słowację na tanie zakupy, teraz nasila się ruch klientów w drugą stronę, a w rejonach przygranicznych w ostatnich tygodniach pojawiło się znacznie więcej samochodów ze słowackimi rejestracjami. Im słabszy złoty, tym jesteśmy dla naszych sąsiadów bardziej atrakcyjni.
Cel znacznej części wizyt to zakupy, głównie żywności, co dla sklepikarzy i bazarów stało się okazją do niespodziewanego zwiększenia obrotów. – W całym Krośnie widać dużo słowackich wycieczek i w naszych sklepach też zauważamy dużo klientów z tego kraju. W euro nie płacą – mówi „Rz” Waldemar Jezierski, dyrektor marketingu sieci Delikatesy Centrum. Powód jest prosty. Choć w wielu polskich sklepach można już od dawna płacić w europejskiej walucie, jednak zainteresowanie taką usługą duże nie jest, choćby z racji niezbyt korzystnych kursów. Dlatego Słowacy wolą korzystać z kantorów, które także mogą liczyć na dodatkowych klientów i wzrost obrotów.
Choć handlowcy o nieoczekiwanych klientach zza południowej granicy wypowiadają się z entuzjazmem, to jednak duże sieci nie zauważyły znaczącego wzrostu liczby klientów w swoich sklepach. – W naszym hipermarkecie w Bielsku-Białej nie zaobserwowaliśmy jeszcze większej liczby klientów ze Słowacji – mówi Przemysław Skory, rzecznik sieci Tesco.
Z powodu wyjątkowo wysokich notowań euro ruch zwiększył się także na zachodniej granicy i większą liczbę klientów z Niemiec odczuwają nie tylko sklepy, ale także przygraniczne bazary i targowiska. Jeszcze pod koniec stycznia przynajmniej te w woj. lubuskim straszyły pustkami, ale jak zauważa Jerzy Kirej, prezes Stowarzyszenia Handlowców Targowisk Miejskich Odra, w Słubicach od kilku dni klientów z Niemiec jest więcej.
– Oprócz korzystnego przelicznika walutowego wpływ na przygraniczny handel mają też właśnie kończące się poświąteczne wyprzedaże w niemieckich sklepach, co też napędza klientów do Polski – mówi Jerzy Kirej. Styczeń tradycyjnie był dla branży handlowej w tym rejonie jednym z najsłabszych miesięcy, jednak w tym roku sytuacja wygląda lepiej, nie bez znaczenia jest też utrzymująca się dobra pogoda, co w przypadku handlu bazarowego, prowadzonego często w dość spartańskich warunkach, ma duże znaczenie. Branża liczy też na rozpoczynające się zimowe ferie w Brandenburgii.