Warszawa, Kraków, Wrocław, Łódź i Poznań to czołówka miast, które przyciągnęły najwięcej inwestycji w sektorze nowoczesnych usług, wycenianym już w Polsce na ponad 2 mld dol.
Grupa liderów, w której są czołowe ośrodki akademickie w kraju, nieprędko się zmieni, gdyż dostęp do dobrze wykształconych kadr jest głównym atutem dla inwestorów. Jak jednak twierdzą przedstawiciele Związku Sektora Usług Biznesowych (ABSL), zrzeszającego największe firmy tej branży, lista miast przyciągających nowoczesne usługi może być znacznie dłuższa. Są też szanse, by znalazły się na niej mniejsze ośrodki, których atutem są sporo niższe koszty.
– Rynek dojrzewa i w centra usług wspólnych inwestują coraz mniejsze firmy, które nie muszą mieć dużego zaplecza kadrowego ani językowego. Kierują się więc do ośrodków, gdzie atutem są niższe koszty, np. powierzchni biurowych – ocenia Krystian Bestry, dyrektor zarządzający Infosys BPO Europe i wiceprezes ABSL.
Dodaje, że mniejsze miasta mogą być też dobrą lokalizacją dla zamiejscowych oddziałów dużych centrów usług oraz dla ich poddostawców. Na przykład centrum Infosys BPO w Łodzi korzysta z trzech poddostawców, którzy zajmują się m.in. elektroniczną archiwizacją dokumentów. Jak ocenia Paweł Panczyj, doradca ABSL, mniejsze miasta mają szansę przyciągnąć centra usług zatrudniające 100 – 120 osób, w których nie używa się wielu języków obcych i obsługuje głównie proste procesy.
Jak jednak podkreślają przedstawiciele ABSL, mniejsze miasta, które nie mają zaplecza kadrowego liderów rynku, mogą i powinny nadrobić te braki jakością obsługi inwestorów. Według Kingi Piecuch z zarządu Xerox Polska przy ofertach o podobnych parametrach biznesowych podstawą wyboru lokalizacji może być nastawienie i stopień zaangażowania osób kontaktujących się z inwestorami, klimat negocjacyjny czy po prostu ogólna atmosfera miasta.