Po ubiegłotygodniowym szczycie bankierów centralnych widać, że są oni zgodni: gospodarce trzeba pomóc. Ta pomoc to nie tylko pieniądze i lepsze regulacje. Także większa decyzyjność polityków, którzy zamiast pomagać, coraz częściej szkodzą gospodarce.
– Mam nadzieję, że politycy nas usłyszą – mówił w Jackson Hole prezes banku centralnego Izraela Stanley Fisher. – Znalezienie odpowiednich środków pobudzenia gospodarki jest już samo w sobie bardzo trudne. Ale kiedy spotykamy się z brakiem decyzyjności politycznej, i to zarówno w USA, jak i w Europie, jest jeszcze trudniej – wtórował mu Eswar Parasad, amerykański profesor ekonomii. A znany z obrazowych porównań dyrektor generalny Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju Angel Gurria dorzucił: – Jak to jest, że nie możemy się nawet porozumieć co do tego, która jest godzina w sytuacji, kiedy patrzymy na ten sam duży zegar.
Amerykanie będą mieli łatwiej. Polityka już zaszkodziła gospodarce amerykańskiej, bo spory demokratów i republikanów na temat podniesienia limitu zadłużenia zostały ukarane obniżeniem ratingu AAA przez Standard & Poor's.
Ale na szczęście pozycja prezesa Rezerwy Federalnej Bena Bernankego jest tak silna, że Stany Zjednoczone otrzymają kolejny pakiet stymulacyjny. Prezes Fedu ujawnił, że zamierza skorzystać z możliwości pobudzenia wzrostu i ma na to kilka pomysłów. Ale i on zaapelował do polityków, żeby jak najszybciej poważnie wzięli się do zmniejszenia stopy bezrobocia oraz pobudzili rynek nieruchomości. I to wystarczyło, żeby rynek akcji się ożywił i zdrożała ropa.
Dyrektor generalny Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde, do niedawna minister finansów Francji, wie, że największym problemem w Unii Europejskiej jest dzisiaj trudna sytuacja banków, które zgromadziły grube portfele greckich obligacji. Trzeba je więc dokapitalizować i to natychmiast. Ma w tym pełne wsparcie prezesa Europejskiego Banku Centralnego Jeana-Claude'a Tricheta, który też jest zdania, że wzmocnienie bankowych bilansów jest niezbędne.