Politycy Platformy przyznają, że propozycja nowej umowy międzyrządowej, która ma doprowadzić m.in. do stworzenia unii fiskalnej i podniesienia rangi spotkań państw strefy euro, nie satysfakcjonuje Polski. Rząd domaga się dopuszczenia do nich krajów spoza strefy euro. Nasi rozmówcy z PO nie wykluczają nawet, że jeśli polskie postulaty nie zostaną spełnione, nasz kraj może zagrozić, że nie przekaże 6 miliardów euro do MFW na ratowanie strefy euro.
– Propozycja umowy przedstawionej przez przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya moim zdaniem jest niezgodna z ustaleniami szczytu w Brukseli – mówi „Rz" europoseł PO Paweł Zalewski. – Jednak traktujemy ją jako propozycję do negocjacji. Będziemy starali się osiągnąć korzystny dla Polski kompromis – dodaje.
Polska obawia się, że przyjęcie traktatu w pierwotnym kształcie doprowadzi do rozpadu Unii na dwie grupy. – Dalsza integracja nie będzie możliwa, jeśli stworzymy podziały między strefą euro a resztą UE – mówił niedawno w Brukseli minister finansów Jacek Rostowski i domagał się, by nie było oddzielnych szczytów państw strefy euro. Postulował, by ministrowie finansów z krajów, które nie mają euro, brali udział jako obserwatorzy w posiedzeniach eurogrupy.
– Dziś przy tym stole mówi się o wysokości deficytu budżetowego i poziomie długu publicznego strefy euro. Ale za jakiś czas będą tam zapadały kluczowe decyzje dla przyszłości całej Unii – tłumaczy Zalewski.
Postulaty Polski mogą budzić w Brukseli pewne zdziwienie, gdyż jeszcze 9 grudnia na szczycie Rady Europejskiej premier Donald Tusk zgadzał się, aby osobne szczyty euro odbywały się dwa razy w roku. Taka decyzja zapadła w gronie państw strefy euro już wcześniej, bo