Patrole po polach i farmach stały się w ubiegłym roku codziennością hiszpańskiej policji. Prowadzone często konno akcje są uzupełnieniem inicjatywy rolników, którzy nocami pilnowali swoich plonów. Na tym jednak nie koniec. Na drogach otaczających rolnicze miejscowości ustawione zostały blokady. Kilka tysięcy policjantów wspieranych przez mieszkańców sprawdzało, czy w przejeżdżających samochodach nie ma nie narkotyków czy pijanych kierowców, ale skradzionych owoców, warzyw i sprzętu rolniczego. Dodatkowo policja zorganizowała kilka nalotów na całe wsie. Po otoczeniu ich szczelnym kordonem funkcjonariusze ruszali do akcji, by przeszukać zaparkowane w niej samochody i ciężarówki w poszukiwaniu np. gruszek.
Wszystko to z powodu narastającej fali kradzieży na hiszpańskiej wsi. W ubiegłym roku rolnicy zgłosili ponad 20 tys. takich przypadków. Z gospodarstw znika nie tylko sprzęt rolniczy, ale także ogołacane są drzewka owocowe i warzywne ogródki. Skradziona żywność trafia potem na uliczne targi w wielu miastach, a sprzęt do skupów złomu. Rolnicy winę za sytuację zwalają na trwający obecnie kryzys i domagają się, by zeszłoroczna akcja została wznowiona w tym roku. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Hiszpanii nie jest jednak do tego przekonane. Tłumaczy, że nie ma wiarygodnych danych tak z wcześniejszych lat jak i bieżącego roku. A tego domagają się rolnicy i władze rolniczych miasteczek.
Wyprawa na wiśnie
Jedną z takich miejscowości jest Sant Climent. Zlokalizowane niedaleko Barcelony i zamieszkałe przez około 4 tys. osób miasteczko słynne jest ze swoich wiśni. W sezonie można je spotkać na każdym kroku, sprzedawane przez mieszkańców po 8 euro za kilogram. W tym roku rolnicy nie cieszą się jednak ze zbliżających plonów, tylko przygotowują na inwazję. Tak właśnie opisują rzesze bezrobotnych Hiszpanów z miast, którzy wraz z pojawieniem się pierwszych owoców ruszą w ich kierunku.
- Problem wyrósł z powodu pogarszającej się sytuacji ekonomicznej. Z powodu kryzysu wzrosła przestępczość – tłumaczy Ernesto Banos, komendant lokalnej policji. – Kiedy zaczyna się sezon dojrzewania wiśni ludzie pytają się, co mamy teraz? Wiśnie? Ok! Chodźmy po trochę! – tłumaczy. Banos wyjaśnia, że proceder uprawiają nie tylko zorganizowane grupy. Często policja zatrzymuje zwykłych ludzi. – Emerytów, bezrobotnych czy młodych ludzi – wymienia Banos.
Problem kradzieży owoców na hiszpańskiej wsi jest stary jak świat. Nie strzeżone pola są łatwym celem. Najczęściej wystarczy tylko przeskoczyć płot, by móc cieszyć się z łupu. Ostatnie lata przyniosły jednak drastyczny skok takiego procederu.