Umowa, która zmieni świat

Biznes i konsumenci liczą już zyski z powstania amerykańsko-europejskiej strefy wolnego handlu.

Publikacja: 05.04.2014 08:00

Porozumienie między Unią i Ameryką spowoduje spadek cen wielu towarów, także samochodów

Porozumienie między Unią i Ameryką spowoduje spadek cen wielu towarów, także samochodów

Foto: Bloomberg

Negocjatorzy z obu stron Atlantyku od dziewięciu miesięcy pracują intensywnie nad zapisami TTIP – transatlantyckiego porozumienia ws. handlu i inwestycji. Takiej umowy jeszcze w historii nie było, zatem to, co zostanie uzgodnione w relacjach transatlantyckich, może stać się punktem odniesienia dla innych umów handlowych. Kiedyś takie ambicje miały wielostronne negocjacje w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO). Jednak fiasko rundy Dauha spowodowało, że UE i USA postanowiły działać bilateralnie. Komisja Europejska szacuje korzyści TTIP dla Europy na 120 mld euro rocznie, co stanowi 0,5 proc. unijnego PKB. Średnio na gospodarstwo przypadałoby zatem 545 euro.

Wyzwania

Amerykanie mieli ambitny plan zakończenia negocjacji w 2014 roku, jeszcze przed zmianą instytucjonalną i przyjściem nowej Komisji Europejskiej. Eksperci przyznają jednak, że mimo ogromnego wysiłku po obu stronach Atlantyku cel raczej nie będzie zrealizowany, bo po prostu nie jest realistyczny. TTIP nie polega bowiem na zwykłym zniesieniu ceł, co można zrobić jedną horyzontalną umową pokrywającą wszystkie produkty.

Wyzwaniem jest zniesienie barier regulacyjnych, które są znacznie bardziej wyrafinowanym instrumentem ochrony własnego rynku. Wszelkiego rodzaju normy środowiskowe, standardy bezpieczeństwa produktów, wymogi techniczne w tak zaawansowanych społeczeństwach jak amerykańskie i europejskie są niezwykle skomplikowane i rozbudowane.

Jak cła mają służyć ochronie producentów, tak regulacje są ochroną konsumentów. Dają im gwarancje dostępu do produktów bezpiecznych i pomagają porównywać je między sobą.

Nikt nie mówi oczywiście o ich zniesieniu, ale o uczynieniu ich równoważnymi. Można to osiągnąć na dwa sposoby: albo poprzez harmonizację, albo poprzez wzajemne uznawanie. W tym drugim wypadku każdy zachowuje np. swoje standardy autoryzowania składników w kosmetykach, ale obie strony zgadzają się, że te stosowane przez partnera są równie dobre i jego produkty mogą być bezpiecznie sprowadzane bez dodatkowych testów.

Takie podejście może przeważyć przy zbliżaniu regulacji już istniejących. Z kolei harmonizacja, czyli jednolite standardy, może być wykorzystana w przyszłości, gdy będą tworzone kolejne regulacje. W negocjacjach mówi się o stworzeniu wspólnej rady regulacyjnej, która będzie czuwała nad zgodnością nowo tworzonych przepisów.

Zbliżanie standardów wymaga tzw. negocjacji sektorowych. A więc poza głównym nurtem rozmów toczą się spotkania dotyczące poszczególnych branż: samochodowej, chemicznej, farmaceutycznej, rolnej, własności intelektualnej i innych.

Na razie jedyne wyłączone z negocjacji dziedziny to: zamówienia publiczne w sektorze obronnym (na wniosek USA) oraz media audiowizualne (na wniosek Francji).

Osiągnięcie zgodności regulacyjnej jest ogromnym wyzwaniem, choć prace nie rozpoczynają się oczywiście od zera. USA i UE od lat handlują ze sobą, a więc po obu stronach jest już zbudowana wiedza o jakości wzajemnych standardów. W niektórych, np. w branży lotniczej, gdzie światowymi potentatami są amerykański Boeing i europejski Airbus, pewne zbliżenie już wcześniej nastąpiło.

Szanse

Jako wielką szansę TTIP postrzega branża farmaceutyczna. Obydwaj partnerzy są światowymi potentatami w tej dziedzinie, szczególnie jeśli chodzi o badania i rozwój. 80 proc. nowych lekarstw i 75 proc. nowych inwestycji przypada na te dwa regiony. Sprzedają one lekarstwa na całym świecie, ale intensywnie handlują również między sobą.

– Naszym priorytetem jest zbieżność regulacyjna. Po obu stronach Atlantyku mamy najbardziej zaawansowane standardy bezpieczeństwa leków, chodzi o ich zbliżenie – ocenia Maria Trallero z europejskiej federacji farmaceutycznej EFPIA.

Europejskim firmom zależy też na jasnych zasadach ochrony własności intelektualnej, a także przejrzystości zasad refundowania leków.

Na zyski mają nadzieję także producenci samochodów. – Zniesienie tylko 1/4 barier regulacyjnych może spowodować wzrost naszego eksportu do USA o 149 proc. – szacuje Eric Bergelin z unijnej organizacji motoryzacyjnej ACEA.

A ustalenie wspólnych standardów może pomóc w przekonaniu do nich także krajów azjatyckich. Bergelin jest pewien, że kierowcy też na TTIP skorzystają.

– Będzie więcej dostępnych modeli, większa konkurencja na rynku, większy nacisk na nowe technologie – uważa ekspert.

W ACEA zdają sobie sprawę, że pełna zbieżność standardów nie jest możliwa, ale będą one w dużym stopniu wzajemnie uznawane. – Nie ma powodu, żeby tak nie było. Czy jadąc w USA samochodem, czujemy się mniej bezpiecznie niż w Europie? – zastanawiał się Bergelin.

Z pewnością też Amerykanie nie czują się mniej bezpiecznie na europejskich plażach, używając naszych kremów przeciwsłonecznych. Choć amerykański standard „sun protection" jest inny od stosowanego w Europie systemu ISO. Branża kosmetyczna musi też porozumieć się odnośnie do umieszczenia słowa „woda" na etykietkach: czy „water" i „aqua" znaczą to samo?

Niezwykle ciekawe będą negocjacje w sektorze usług, który stanowi aż 1/4 unijnego handlu zewnętrznego. Dla USA uzgodnienia są tu bardzo ważne, bo usługi stanowią aż 41 proc. ich eksportu do UE. W tym są usługi finansowe, które same w sobie stanowią skomplikowaną dziedzinę negocjacji i mimo wyrażonej już zgody na ich ujęcie w TTIP (pod presją UE) nie jest ciągle jasne, jak to będzie wyglądało.

Ale nawet bez finansów pracy jest dużo. Np. dostęp Europejczyków do wolnych zawodów w USA: poza przepisami federalnymi są ogromne różnice na poziomie stanowym. UE chciałaby oczywiście, żeby to ujednolicić.

Europejskie statki szykują się też na pływanie między amerykańskimi portami. Obecnie cały europejski eksport jest kierowany do jednego portu wejścia i stamtąd zabierają go amerykańskie statki, wyprodukowane w stoczniach USA i pływające pod amerykańską flagą.

Podobnie jest, jeśli chodzi o europejskie samoloty cargo. Nie mogą latać między amerykańskimi portami, choć amerykańskie mogą obsługiwać trasy między różnymi krajami UE (ale już nie wewnątrz nich).

Obawy

Najsilniej chyba obawy konsumentów widać na rynku żywności. O ile trudno mieć zastrzeżenia do bezpieczeństwa hamulców w amerykańskich samochodach czy jakości wskaźnika „sun protection" w amerykańskich kremach, o tyle już w powszechnym europejskim mniemaniu żywność z USA nie zawsze jest dobrej jakości. Synonimem tego są hormony stosowane w hodowli mięsa. – Nie wyobrażam sobie, żeby nasze podejście się zmieniło i żeby rynek europejski został otwarty na mięso z hormonami. To by podważyło zaufanie konsumentów – uważa Pekka Pesonen, sekretarz generalny COPA-COGECA, organizacji rolników w UE.

Europejscy rolnicy mają jednak nadzieję odnieść korzyści z TTIP. Choćby dzięki uruchomieniu większej liczby portów wejścia dla warzyw i owoców – na razie wszystkie muszą wpływać do Filadelfii, co wydłuża i podraża eksport.

Podobnie Unia liczy na korzyści dla producentów wina i przetworzonego nabiału. Przedstawiciel COPA-COGECA zwracał uwagę, że USA powoli idą w kierunku systemu europejskiego – oznaczeń geograficznych, jak np. Kentucky dla whisky typu burbon, czy Napa Valley dla wina.

Swoją listę postulatów ma też EuroCommerce, organizacja europejskich handlowców.

– Przede wszystkim konieczne są wspólne standardy, jeśli chodzi o zasadę pochodzenia. Obecne są jakimś koszmarem – uważa Ralph Kamphoner, doradca w EuroCommerce.

Według niego obecne przepisy przewidują, że europejska firma produkująca w Azji może mieć obowiązek wpisania innego kraju pochodzenia na rynku europejskim, a innego na amerykańskim. EuroCommerce opowiada się też za jedną definicją sprzedaży bezpośredniej. Wreszcie apeluje o ułatwienia dla handlu elektronicznego.

Według ankiety EuroCommerce sprzedaż elektroniczna firm z Europy w USA jest bardzo niska, bo uważają one prawo amerykańskie za zbyt skomplikowane. W związku z tym boją się procesów i uważają USA za rynek wysokiego ryzyka.

Korespondencja ?z Brukseli

Energia w TTIP

Unia Europejska próbuje wykorzystać negocjacje ?nad TTIP do ułatwienia sobie dostępu do taniej amerykańskiej energii.

Od kilku lat dokonuje się tam rewolucja łupkowa, co sprawia, że ceny gazu dla odbiorców przemysłowych są trzykrotnie niższe niż w UE, a ceny energii elektrycznej – dwukrotnie niższe. Poza tym Stany Zjednoczone mało przejmują się problemem zmian klimatycznych i ważniejsza jest dla nich kwestia cen energii niż skutki środowiskowe.

Już dziś europejskie firmy chemiczne inwestują ?w Ameryce, żeby korzystać tam z tańszej energii i być bardziej konkurencyjnymi na światowym rynku.

Ale zniesienie kolejnych ?barier w obrocie produktami spowoduje szkody dla energochłonnych gałęzi europejskiego przemysłu.

Rene Van Sloten, dyrektor ?w CEFIC, europejskim stowarzyszeniu firm chemicznych, podkreślił, że dostęp do amerykańskiej energii jest jednym z podstawowych postulatów reprezentowanej przez niego branży. Negocjatorzy z Komisji Europejskiej myślą podobnie.

– Uważamy, że Stany Zjednoczone powinny znieść restrykcje na eksport energii. To da nam możliwość zdywersyfikowania zaopatrzenia w energię – wskazuje Ignacio Garcia Bercero, główny unijny negocjator.

Amerykanie na razie ostrożnie komentują to stanowisko.

– Nasze prawo przewiduje licencje dla przedsiębiorstw eksportujących gaz – przyznaje Elena Bryan, przedstawicielka USA ds. handlu.

Rozumie europejskie postulaty, ale podkreśla: ?– W Stanach Zjednoczonych podjęliśmy duży ?wysiłek, żeby poprawić naszą sytuację energetyczną – mówi Bryan.

Negocjatorzy z obu stron Atlantyku od dziewięciu miesięcy pracują intensywnie nad zapisami TTIP – transatlantyckiego porozumienia ws. handlu i inwestycji. Takiej umowy jeszcze w historii nie było, zatem to, co zostanie uzgodnione w relacjach transatlantyckich, może stać się punktem odniesienia dla innych umów handlowych. Kiedyś takie ambicje miały wielostronne negocjacje w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO). Jednak fiasko rundy Dauha spowodowało, że UE i USA postanowiły działać bilateralnie. Komisja Europejska szacuje korzyści TTIP dla Europy na 120 mld euro rocznie, co stanowi 0,5 proc. unijnego PKB. Średnio na gospodarstwo przypadałoby zatem 545 euro.

Pozostało 93% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu