Szwedzcy politycy stworzyli wspólny front przeciwko Krugmanowi. - Jestem zaskoczona porównaniem do Japonii - powiedziała Cecilia Skingsley, wiceszefowa Riksbanku (banu centralnego). Twierdzi ona, że różnice między oboma krajami są znacząco większe niż podobieństwa. Jeden z członków władz Riksbanku analizę Krugmana określił jako „niezręczną".
Kilka dni temu Krugman na łamach dziennika „New York Times" napisał, że kroki podjęte przez Riksbank w okresie kryzysu finansowego są przykładem „sadomonetaryzmu". Jego zdaniem podwyżki stóp procentowych w 2010 roku i następnym rozkręciły spiralę deflacyjną jak ta, która sparaliżowała gospodarkę Japonii.
Ceny konsumpcyjne w marcu w Szwecji spadły o 0,6 proc. w ujęciu rocznym, dwukrotnie bardziej niż prognozował bank centralny, a poniżej określonego przez Riksbank celu utrzymują się od grudnia 2011 r. Jego prezes Stefan Ingves, który też jest szefem Bazylejskiego Komitetu Nadzoru Bankowego przez Krugmana określanego jako „twierdza sadomonetaryzmu", zapowiada powrót inflacji.
Ingves uważany jest za jednego z głównych architektów ożywienia szwedzkiej gospodarki po kryzysie bankowym z lat 90. Wielokrotnie ostrzegał on przed zbyt luźną polityką pieniężną stwarzającą niebezpieczeństwo wzrostu długu konsumenckiego, który i tak już jest na rekordowo wysokim poziomie. Zobowiązania szwedzkich gospodarstw domowych wynoszą ponad 170 proc. ich rozporządzalnych dochodów. Dla Ingvesa jest to kluczowy problem i pozostanie nim w dającej się przewidzieć przyszłości. Jego obawy podziela minister finansów Anders Borg, któremu też nie spodobała się opinia Krugmana.
Produkt krajowy brutto Szwecji w ostatnim kwartale 2013 r., w ujęciu rok do roku, powiększył się o 3,1 proc., prognozuje Riksbank, a w 2014 powinien podskoczyć o 2,5 proc., w następnym zaś o 3,3 proc. Tempo to będzie dużo szybsze niż w strefie euro.